Ich bohaterami są drobni gangsterzy Babban (Arshad Warsi) i Khalujan (Naseeruddin Shah). Ich losy poznajemy w chwili, gdy udaje im się uniknąć śmierci z rąk szefa i przy okazji zwinąć jego forsę. Podczas ucieczki trafiają do domu Krishny (Vidya Balan), która wikła ich w tajemniczą intrygę.
W
drugiej części poznają poszukującą męża Begum Parę (Madhuri Dixit-Nene) i jej
przyjaciółkę Muniyę (Huma Qureshi). Panowie tracą głowę dla pięknych pań, ale
wciąż myślą o swojej profesji... Jak zareagują na nią wybranki ich serc? A może
i one skrywają jakiś sekret?
Produkcja:
Raman Maroo, Vishal Bhardwaj
Scenariusz:
Vishal Bhardwaj, Sabrina Dhawan, Abhishek Chaubey, Gulzar
Reżyseria:
Abhishek Chaubey
Muzyka:
Vishal Bhardwaj
Obsada: Vidya Balan,
Naseeruddin Shah, Arshad Warsi
Na potrzeby notki i ze względu na sequel sprawiłam sobie drugi seans Ishqiyi. Z oceny na filmwebie wywnioskowałam, że film bardzo mi się podobał. Teraz mam jednak więcej wątpliwości... Intryga, w którą wplątują się bohaterowie jest zawiła i wprawia w konsternację. Dlatego historia nie wciąga od razu i nie wiemy, czego się od niej spodziewać.
Na
korzyść tej produkcji z pewnością działają ciekawi bohaterowie i osobliwy
klimat. Budują go wiejskie plenery i melodyjna muzyka. Ibn-E-Batuta i Dil To Bachcha Hai Ji są przyjemne dla ucha, ale w innych piosenkach męczył mnie głos Rekhy Bhardwaj.
Film
ma swoje błyskotliwe momenty, a występy aktorów są bardzo dobre. Nietrudno się
uśmiechnąć obserwując zaloty Babbana i Khalu do Krishny. Bohaterka grana przed
Vidyę cały czas sprawia niejednoznaczne wrażenie. Niewinna wdowa nieświadoma
swojej atrakcyjności czy wyrachowana i sprytna femme fatale?
Do
ulubionych scen zaliczam rozmarzonego Naseeruddina w autobusie czy strzelaninę,
gdy Krishna pokazuje swoje drugie oblicze. Film dostał nagrody za
udźwiękowienie i rzeczywiście muzyka czy odgłosy w tle dobrze się komponują.
Dedh Ishqiya (2014)
Produkcja:
Raman Maroo, Vishal Bhardwaj
Scenariusz:
Vishal Bhardwaj, Abhishek Chaubey, Gulzar
Reżyseria:
Abhishek Chaubey
Muzyka:
Vishal Bhardwaj
Obsada:
Madhuri Dixit-Nene, Huma Qureshi, Naseeruddin Shah, Arshad Warsi
Jeśli pierwsza część pozostawiła mnie w konsternacji, przy drugiej nie mam wątpliwości - to jeden z najlepszych filmów roku. Fenomenalna fabuła od razu wciąga i nie ma tu niejasności. Konkurs na męża-poetę jest świetny. To trzeba zobaczyć! Wiele razy uśmiechałam się podczas seansu. Bardzo dobre dialogi uatrakcyjniają film. Vijay Raaz jako fałszywy maharaja czy Manoj Pahwa w roli prawdziwego poety spisują się znakomicie.
Wydaje
się, że tym razem los lepiej potraktował naszych złodziejaszków, bo każdy z
nich spotkał na swej drodze wspaniałą kobietę. Tym razem nie musieli się bić o
względy jednej pani... Jednak czy to poprawiło ich sytuację? Wszystkie cztery
duety dzielą wspaniałą chemię. ;) Relacja Babbana i Khalu znowu jest
sympatycznie przedstawiona, pojawia się też niejednoznaczny związek kobiet (a
może i jednoznaczny ;)). Mamy romantyczne chwile Naseeruddina z Madhuri czy
gorące Humy i Arshada.
Muzyka
bardziej przypadła mi do gustu niż w Ishqiya. Głos Rekhy
Bhardwaj nie irytował już tak mocno. Horn OK Please wymiata - mamy tu wybuchową
mieszankę wokali Yo Yo Honey Singha i Sukhwindera Singha w kompozycji Vishala
Bhardwaja.
Huma
zagrała świetnie, z filmu na film jest coraz lepsza. W kilku momentach jej
postać przypominała mi odrobinę Mohsinę z Gangs Of Wasseypur, ale to był
rodzaj miłego skojarzenia. Poza tym rola Muniyi była zdecydowanie ostrzejsza.
Madhuri pięknie wyrażała emocje swoją twarzą, głosem, no i tańcem. Arshad
przeszedł samego siebie - był zabawniejszy i jeszcze bardziej wzbudzał
sympatię. Zagrał naprawdę rewelacyjnie. Naseeruddin też wypadł bezbłędnie.
W Dedh Ishqiya podobało mi się również, że bohaterowie są równi. Trudno tu o wyraźny podział na pierwszy i drugi plan (chyba tylko kaliber aktorów o tym decyduje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz