poniedziałek, 25 października 2021

Jolly LLB (2013) i Jolly LLB 2 (2017)

Ostatnio na moją listę do obejrzenia dodałam sporo filmów z Akshayem Kumarem. Ten aktor bierze udział w tylu projektach, że zawsze znajdzie się z nim coś do nadrobienia - a to coś starszego, a to coś nowszego. Mój wybór padł na komediodramat Jolly LLB 2. Postanowiłam przy okazji odświeżyć sobie pierwszy film z serii, który oglądałam bardzo dawno temu. Pamiętam, że tytuł ten zainteresował mnie dopiero po wręczeniu National Film Awards, gdzie zdobył nagrodę dla najlepszego filmu w języku hindi i najlepszego aktora drugoplanowego. Oba filmy łączy podobny schemat fabularny i oczywiście imię bohatera, choć nie są one powiązane i można je oglądać w dowolnej kolejności.

Który Jolly bardziej przypadł mi do gustu i jak oceniam oba filmy? Zapraszam do lektury!


JOLLY LLB (2013)

Jagdish Tyagi aka Jolly (Arshad Warsi) mieszka i pracuje jako prawnik w Meerut. Pewnego dnia obserwuje na sali sądowej znanego adwokata Tejindera Rajpala (Boman Irani). Wybronił on właśnie Rahula Dewana, syna z bogatej rodziny, który miał po pijaku spowodować śmiertelny wypadek i zbiec z miejsca zdarzenia. Jolly spragniony sławy i pieniędzy składa pozew przeciwko Rahulowi.

Muszę przyznać, że zdążyłam dużo zapomnieć z tego filmu, a drugi raz oglądało mi się go bardzo przyjemnie. Akcja toczy się raczej powoli, ale jest interesująca. Duża w tym zasługa sympatycznego głównego bohatera i specyficznego klimatu filmu. Scenografia, kostiumy, wszystko jest takie skromne i przyziemne. Nawet adwokat Rajpal, który jest niejako czarnym charakterem w tej historii, sprawia ludzkie wrażenie, po prostu wykonuje swoją pracę, by obronić klienta. Boman Irani świetnie zagrał tę postać. Saurabh Shukla wypadł bardzo naturalnie jako sędzia Sunderlal Tripathi, ciężko wyobrazić sobie innego aktora w tej roli. Arshad Warsi zagrał dobrze, choć może brakuje mu nieco charyzmy, jak na głównego bohatera. Oczywiście sytuacje na sali sądowej i ciężka przeprawa z dostarczeniem dowodów wypadają momentami nieprawdopodobnie, ale w granicach gatunku i konwencji, by pokazać, na ile mogą sobie pozwolić ci bogaci.


JOLLY LLB 2 (2017)

Jagdishwar Mishra aka Jolly (Akshay Kumar) mieszka z rodziną w Lucknow. Chociaż ukończył prawo, wciąż pracuje jako asystent i chciałby otworzyć własną kancelarię. Jolly'emu brakuje pieniędzy i w końcu zdobywa je poprzez oszustwo. Postanawia zająć się sprawą Iqbala Qasima, który został niesłusznie uznany za terrorystę i zabity przez policjanta.

W tej części zdecydowanie wyczuwam większy patos, przerysowanie, a także wartką akcję. Chyba tak jak wymaga tego obecność popularnego aktora, co stanowi o pewnej atrakcyjności tego filmu. Tutaj Jolly jest trochę mniej sympatyczny, ma swoje wady, ale też marzenia, rodzinę, jak to w życiu. Akshay nie należy do moich ulubieńców, ale wypadł poprawnie. Prawdziwą gwiazdą filmu jest Saurabh Shukla ponownie w roli sędziego, który skrada dla siebie każdą scenę. Jest jeszcze zabawniejszy niż w pierwszej części, zagrał genialnie. Myślę, że nikt nie miałby nic przeciw, by powstał osobny film z przygodami sędziego Tripathi. Annu Kapoor był karykaturalny jako przeciwnik Jolly'ego na sali sądowej, bardzo mnie denerwował. Inni aktorzy drugoplanowi zrobili na mnie dobre wrażenie - Kumud Mishra, Saytani Gupta, Manav Kaul.



Podsumowując, myślę, że oba filmy są warte uwagi. Stanowią komentarz dotyczący wymiaru sprawiedliwości, ale jednocześnie dostarczają rozrywki i niosą w sobie morał. W obu historiach nie brak humoru, a także kolorowych teledysków przerywających akcję. No i w obu filmach aktorki mają niewiele do roboty, ale miło jest zobaczyć Amritę Rao i Humę Qureshi nawet w tak drobnych rolach. Może więc zdecydujecie się na maraton i z Jollym-Arshadem, i z Jollym-Akshayem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz