_______________
Rok:
2010
Scenariusz:
Devika Bhagat, Manu Rishi Chaddha
Reżyseria:
Rajshree Ojha
Produkcja: Sunil
Manchanda, Rhea Kapoor, Anil Kapoor
Muzyka:
Amit Trivedi
Występują:
Sonam Kapoor, Abhay Deol, Ira Dubey, Amrita Puri, Cyrus Sahukar
Główną bohaterką filmu jest tytułowa Aisha (Sonam Kapoor), młoda mieszkanka Delhi, której życie kręci się w głównej mierze wokół zakupów i swatania wszystkich naokoło. Razem z przyjaciółką Pinky (Ira Dubey) wprowadza na salony zagubioną Shefali (Amrita Puri), którą pragnie dobrze ubrać i połączyć z jakimś miłym chłopcem, najchętniej z Randhirem (Cyrus Sahukar). W między czasie w życiu Aishy pojawi się przystojny Dhruv (Arunoday Singh), a także obecny będzie niezastąpiony przyjaciel z dzieciństwa i sąsiad w jednej osobie – Arjun (Abhay Deol). Miłosne zawirowania będą nieuniknione.
Główną bohaterką filmu jest tytułowa Aisha (Sonam Kapoor), młoda mieszkanka Delhi, której życie kręci się w głównej mierze wokół zakupów i swatania wszystkich naokoło. Razem z przyjaciółką Pinky (Ira Dubey) wprowadza na salony zagubioną Shefali (Amrita Puri), którą pragnie dobrze ubrać i połączyć z jakimś miłym chłopcem, najchętniej z Randhirem (Cyrus Sahukar). W między czasie w życiu Aishy pojawi się przystojny Dhruv (Arunoday Singh), a także obecny będzie niezastąpiony przyjaciel z dzieciństwa i sąsiad w jednej osobie – Arjun (Abhay Deol). Miłosne zawirowania będą nieuniknione.
Aisha, Pinky i Shefali |
Film
jest naprawdę zakręcony. Niemalże wszyscy bohaterowie są jak te chorągiewki –
najpierw zakochani na zabój w jednej osobie, ale wystarczy, że zawieje wiatr, a
ich uczucia diametralnie się zmieniają. Problemy bohaterów obserwowałam z
lekkim pobłażaniem, jednak odnalazłam wielką przyjemność w oglądaniu tego
filmu. Jest on swobodną adaptacją powieści Jane Austen - „Emma” (niestety
książka nie została jeszcze przeze mnie przeczytana). Według mnie, a także recenzentów i samych twórców,
„Aisha” jest bollywoodzką wariacją na temat amerykańskich chick-flicków i w tym
gatunku prezentuje się przyzwoicie.
Jeśli
chodzi o scenografię i kostiumy to wszystko wygląda perfekcyjnie. Plenery są
miłe dla oka, wnętrza stylowe, a stroje na pewno drogie. Wizualnie film jest
naprawdę dopracowany i to widać. Ucieszyła mnie bonusowa płyta DVD z
materiałami „Making of Aisha” oraz „Look & Styling”. Warto też pochwalić
dialogi, które są według mnie naprawdę udane. Rozmowy bohaterów brzmią
naturalnie i wiarygodnie – nie są ani zbyt górnolotne, ani infantylne. Amit
Trivedi skomponował miłą dla ucha muzykę, która wpasowuje się w klimat filmu i
brzmi dobrze również poza nim. Zresztą jego nazwisko zawsze zwiastuje świeżość
wśród bollywoodzkich soundtracków. Do moich ulubionych piosenek zaliczam energetyczne,
pop-rockowe By The Way oraz przywodzące na myśl flamenco Behke Behke (obie
rewelacyjnie zaśpiewane przez Anushkę Manchandę).
Aisha i Dhruv |
Rozmowy
Aishy i Arjuna to typowe przekomarzanie się osób, które zdecydowanie coś do
siebie czują, pomimo niechęci, jaką sobie okazują. Ich wspólne sceny miały dużo
uroku i przy drugim seansie doszłam do wniosku, że chociaż Sonam i Abhay nie
dzielą niesamowitej chemii, to są ciekawym ekranowym duetem. Uważam, że oboje
świetnie odegrali momenty zazdrości wobec siebie nawzajem. (Jako próbka ich
duetu – bardzo fajny klip do Behke Behke). Uwielbiam sceny, gdy Aisha dogryzała
Aarti (w tej roli Lisa Haydon), bliskiej znajomej Ajuna, za każdym razem
przeinaczając jej imię. Nie spodobał mi się jedynie związek Arjuna z Shefali –
akurat do jego bohatera było to zupełnie niepodobne (chyba że wytłumaczyć to
tym, że chciał odegrać się na Aishy). Przy okazji filmowych par: wielka szkoda,
że wątek Pinky i Randhira był okrojony – ich związek był bardzo ciepły i taki…
przyziemny.
Sonam
naprawdę idealnie odnalazła się w tej roli – zarówno w scenach zabawnych, jak i
tych bardziej lirycznych. Można się nawet zastanowić, czy rola Aishy nie wyszła
jej tak naturalnie przez to (dzięki temu?), że była tutaj poniekąd sobą… Może
lepiej nie będę wnikać. Niezaprzeczalnym faktem jest również to, że na planie
była otoczona rodziną – producentami filmu są jej ojciec Anil oraz siostra
Rhea. W takim towarzystwie musiała czuć się komfortowo. Może tata tak ją
motywował? Albo czuła się dobrze, będąc w centrum uwagi, jako główna postać
filmu? W każdym razie Sonam Kapoor w takim wydaniu przypadła mi do gustu i jej
bohaterka rozbrajała mnie pozytywnie. W pewnym momencie było mi jej szkoda,
ponieważ ona tak bardzo się starała doradzając ludziom i swatając ich, i dopiero
kubeł zimnej wody uzmysłowił jej niewłaściwe myślenie… Ludzie uczą się na
błędach, czyż nie?
Pinky i Randhir |
Reasumując,
film naprawdę mi się spodobał. Składa się na to wiele czynników – piękna oprawa
wizualna, zabawne sytuacje, w jakie wplątywali się bohaterowie, dobra muzyka,
zadowalająca w swej roli Sonam Kapoor i przystojny Abhay Deol! Chociaż „Aisha”
przedstawia nam nieliczne, bogate społeczeństwo Indii, to wciąż przenosi nas do
innego, bajkowego świata. A przecież to lubimy w Bollywood…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz