Rok:
1992
Reżyseria:
Mansoor Khan
Produkcja:
Nasir Hussain
Muzyka:
Jatin-Lalit
Występują:
Aamir Khan, Ayesha Jhulka, Mamik Singh, Deepak Tijori, Kulbhushan Kharbanda,
Pooja Bedi
Akcja
filmu rozgrywa się w malowniczym miasteczku na północy Indii. Miejsce to znane
jest z wielu college’ów. Bogaci młodzieńcy uczą się z szkole Xavier czy bardzo
prestiżowym Rajput. Natomiast dziewczęta z zamożnych rodzin uczą się w żeńskim
college’u Queens, który współpracuje z Rajput. Dla najbiedniejszych pozostaje
college Model. Uczniem tego ostatniego jest lekkoduch Sanju (Aamir Khan), który
konsekwentnie nie zdaje egzaminów. Trzyma się on ze swoją paczką przyjaciół, do
której należy podkochująca się w nim Anjali (Ayesha Jhulka). Zupełnym przeciwieństwem
Sanjayalala jest jego starszy brat Ratan (Mamik Singh), który odnosi sportowe
sukcesy i pracuje też w kafejce. Od lat rywalizuje on w międzyszkolnych
zawodach z wyniosłym uczniem college’u Rajat – Shekharem (Deepak Tijori).
Ojciec Ratana i Sanju, Ramlal (Kulbhushan Kharbanda) marzy, że starszy syn
zdobędzie w końcu pierwsze miejsce w wyścigu kolarskim i przerwie pasmo
zwycięstw Shekhara. W nowym roku szkolnym znów zaczynają się wielogodzinne
treningi i rywalizacja pomiędzy dwoma uczniami. W międzyczasie w miasteczku
pojawia się prawdziwa femme fatale – Devika (Pooja Bedi), która wzbudza
zainteresowanie zarówno Sanju jak i Ratana… Wygląda na to, że inna rywalizacja
odbędzie się na polu miłosnym…
Jest
to już kolejny oldschool z Aamirem, który wyjątkowo mi się podoba. Muszę
przyznać, że jest pewien szczególny powód, dla którego sięgnęłam po „Jo Jeeta
Wohi Sikandar” – obraz ten zdobył nagrodę Filmfare dla najlepszego filmu.
Zawsze z zainteresowaniem siadam do produkcji, które cieszyły się popularnością
wśród indyjskiej publiczności i zdobywały ważne nagrody. Dzięki temu obserwuję,
w jakich filmach gustował masowy widz na przestrzeni lat. „Jo Jeeta Wohi
Sikandar” naprawdę mnie zachwyciło i rozumiem, dlaczego był kasowym sukcesem –
dawno nie oglądałam produkcji z tak wielkim zainteresowaniem.
Zaskoczeniem
był dla mnie fakt, że film ma naprawdę autentyczny, młodzieżowy klimat i
chociaż rozgrywa się w latach 90. bohaterowie nie robią wrażenia
„przestarzałych”. W końcu we współczesnych szkołach nadal można spotkać
przechwalających się typków, pracowitych uczniów czy tych zdolnych, ale
leniwych. No i na pewno nieobce są szkolne miłości. Po tytule filmu (Kto
wygrywa, jest zdobywcą) i kilku pierwszych scenach można domyślać się
zakończenia, ale w żadnym razie nie umniejsza to przyjemności z seansu.
Sportowe rozgrywki trzymały w napięciu do samego końca! Film porusza temat
ambicji ojca, który liczy na zwycięstwo swojego dziecka, relacji pomiędzy
braćmi, rywalizacji na różnych płaszczyznach czy oszustwa, by lepiej wypaść w
oczach dziewczyny. Sanju ucieka się do tego ostatniego, by zdobyć względy
pięknej koleżanki. Tym samym nie widzi zakochanej w nim Anjali, ale to jasne,
że w końcu się opamięta. Absolutnie urocze są sceny ukazujące przyjaźń i
zażyłość Sanju i Ratana w dzieciństwie, aż ma się ochotę własne rodzeństwo
przytulić do serca.