MURDER
2
Emraan
Hashmi gra tutaj, Arjuna, byłego policjanta, który obecnie zarabia, imając się
różnych, nielegalnych zleceń. Tym razem ma rozwiązać sprawę ginących w
tajemniczych okolicznościach prostytutek. Jego dziewczyna Priya (Jacqueline
Fernandez) nie jest pewna, dokąd zmierza ich związek. Nie jest właściwie jasne,
kim ona dla niego jest. Przyjemnością, potrzebą, nawykiem…? Arjun jako facet z
przeszłością, skłócony z Bogiem, nie wydaje się dobrym materiałem na życiowego
partnera. Na dodatek sprawa porwań/zaginięć pochłania go bez reszty.
Akcja
filmu rozgrywa się na Goa w trakcie Świąt Bożego Narodzenia i tuż przed Nowym
Rokiem. Ciekawe było wybranie właśnie okresu świątecznego, jako że film osnuty
jest nicią grozy. Nadmorskie krajobrazy i zdjęcia miasta pełne kolorowych
świateł wyglądają naprawdę pięknie i dodają klimatu do Murder 2.
Film
jest ciekawie i odważnie nakręcony. Niecodziennie ogląda się w Bollywood
historie o psychopatycznych mordercach. Muzyka jest świetna na czele z
chwytającymi za serce piosenkami Phir Mohabbat, Aye Khuda czy tajemniczą Aa
Zara z Sunidhi Chauhan na wokalu. Jest kilka erotycznych scen, jakby w hołdzie
pierwszej części i dla zachowania pewnej idei – mroczny thriller plus odrobina
seksu. Wielka szkoda, że wątek romansu jest tak marginalny i dodany jakby na
siłę. To mi się nie podobało – pewien chaos i powierzchowne poruszenie wielu
wątków. Ale z drugiej strony dzięki temu film jest nie jedno a wielowymiarowy.
Mnie mocno poruszyło i przygnębiło zakończenie…
Emraan
był dobry, a w kilku dramatycznych scenach zagrał bardzo przejmująco – tak, że
czuło się ból jego bohatera. Nie lubię, gdy nosi długie włosy, tak jak tutaj,
ale zawsze to coś nowego. Jacqueline Fernandez też pokazała się ze swojej
dobrej strony – wizualnej czy aktorskiej. Prawdziwą gwiazdą filmu jest Prashant
Narayanan – naprawdę mocna rola czarnego charakteru, ogromne brawa! Debiutująca
w Bollywood Sulagna Panigrahi doskonale poradziła sobie z tak trudną rolą.
JANNAT
2
To
jeden z lepszych sequeli, jakie ostatnio powstały w Bollywood. Tutaj znowu
bohaterowie i historia są inne, jednak unoszą się nad filmem pewne skojarzenia
z Jannat, które mnie bardzo cieszą i podnoszą walory seansu.
Główny
bohater grany przez Emraana to Sonu Dilli zwany też KKC czyli Kutti Kameeni
Cheez (coś w rodzaju: sprytny łajdak). Sonu pracuje przy nielegalnym handlu
bronią. Jego życie odmienia się jednego wieczoru. Najpierw wpada na
nadgorliwego policjanta (zabójczo przystojny Randeep Hooda), którego celem jest
pozbycie się z miasta dilerów broni, później na panią doktor-idealistkę
(debiutująca Esha Gupta), w której oczywiście zakocha się.
Bardzo
interesujące i intensywne są wzajemne oddziaływanie na siebie Pratapa i Sonu
oraz ich relacje. Sceny z nimi były rewelacyjne. Postać Jaanvi też była ważna,
jako że to ona była motorem do zmiany myślenia głównego bohatera, osobą, u boku
której chciał on znaleźć swój własny raj, niebo, jannat…
Muzyka
jest przyjemna, choć nie tak zapadająca w pamięć, jak ta z pierwszej części. Na
pewno warta uwagi jest przebojowa piosenka o zakochaniu – Tera Deedar Hua.
Delhijskie krajobrazy są zachwycające. Chwalę również lekki humor filmu, który
łagodził poważny ton niektórych sytuacji. Nie zabrakło też dynamicznych scen
akcji czy paru intymnych momentów pomiędzy Eshą a Emraanem. Jednym słowem
nowoczesny masala movie!
Emraan
zagrał świetnie, jego mowa ciała idealnie oddawała charakter Sonu Dilli.
Randeep Hooda to absolutne objawienie. Przystojny aktor z ogromnym talentem!
Nie szczędzę mu pochwał, ma szanse znaleźć się w ścisłej czołówce moich
ulubieńców. Co nie oznacza, że zaraz zdetronizuje Emraana, dla niego zawsze
znajdę dobre słowo (na przykład fakt, że z wiekiem wyraźnie przystojnieje, hi
hi). Eshę Guptę polubiłam przed seansem, po obejrzeniu z nią kilku wywiadów.
Nie jest może przekonująca aktorsko na sto procent, ale radzi sobie przed
kamerą całkiem nieźle i czekam na rozwój jej kariery, bo jest niezwykle
sympatyczną dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz