Piosenki skomponował Mithoon, który ostatnio częściej udzielał się gościnnie jako kompozytor (Murder 2, Jism 2), jednak zawsze zostawiał słuchaczom warte uwagi utwory, które na długo zapadały w pamięć. Tutaj jest podobnie, chociaż piosenek nie jest wiele, wszystkie są zdecydowanie warte przesłuchania.
KK i Sonal podczas nagrywania piosenki Kaise Bataaoon |
Album
otwiera ballada Kaise Bataaoon, w
której śpiewają KK oraz wspomniana przeze mnie aktorka Sonal Chauhan. Piosenka
jest naprawdę śliczna i melodyjna. Chórki z powtarzanym „oooo-ooo” mogą
przywodzić na myśl podobne piosenki o tematyce miłosnej (nie mogę sobie
uzmysłowić, którą konkretnie mi przypomina), jednak dla mnie Kaise Bataaon brzmi wyjątkowo świeżo.
Pewnie zasługa w tym wokalisty! KK ma po prostu głos anioła, nie potrafię tego
inaczej określić. Od zawsze lubiłam jego wokal, ale po tej balladzie zakochałam
się w nim na nowo! Sonal Chauhan chyba nie jest najlepszą piosenkarką, ale zawsze
miło poznać jakiś nowy, nieosłuchany jeszcze głos. Jak na pierwszy raz zdała
egzamin.
Następną
piosenką jest Khalbali, w której usłyszeć
możemy Shilpę Rao, Arijita Singa i Tochiego Rainę. Ten numer jest już
zdecydowanie bardziej rytmiczny i dynamiczny. Ale nie jest to żaden klubowy
twór, ale wciąż subtelna piosenka, która nie wiadomo kiedy wbije wam się w
pamięć. Shilpa, która jest jedną z moich ulubionych wokalistek, brzmi tutaj
świetnie i bardzo delikatnie. Natomiast Tochi Raina w refrenie dodaje piosence
pazura. Instrumenty i głosy singerów tworzą razem jakąś magię – warto tego
posłuchać.
Trzecia
piosenka to Bulbulliya, w której
usłyszymy Adnana Samiego. Głos tego pana również bardzo lubię, potrafi nim
tworzyć wyjątkowy klimat i prawdziwe emocje... Sama piosenka brzmi ciekawie i
orientalnie.
Czwartą
piosenką na soundtracku jest Kaise Bataaoon w odmienionej aranżacji, gdzie za mikrofonem staje Abhishek
Nailwal. Chociaż ten utwór słyszeliśmy już, brzmi on zupełnie inaczej dzięki
braku instrumentów – tutaj tę funkcję pełni ludzki głos. Piosenka nadal jest
delikatna, świeża i w tej aranżacji zyskuje nowy charakter.
Khalbali również
pojawia się na albumie w nowej wersji – tym razem z nowym tekstem zaśpiewanym po pendżabsku przez Tochiego Rainę.
Dzięki temu zabiegowi znowu ma się wrażenie, że słyszymy coś zupełnie nowego,
chociaż parę piosenek temu słyszeliśmy tę samą melodię... Głos Tochiego, pendżabskie
słowa i muzyka bardzo dobrze się komponują.
Ostatnim
utworem jest instrumentalny temat muzyczny z filmu. Podejrzewam, że jest to
rzecz, która najlepiej sprawdzi się podczas samego seansu. Zresztą 3G i tak miałam na oku, bo lubię
występujących tam aktorów, więc znowu przekonam się, jak Bollywood stoi z
horrorami.
Link do jukeboxa z wszystkimi piosenkami do przesłuchania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz