Scenariusz: Vidhu Vinod Chopra, Pradeep Sarkar
Reżyser:
Pradeep Sarkar
Produkcja:
Vidhu Vinod Chopra
Muzyka:
Shantanu Moitra
Występują: Saif Ali Khan, Sanjay Dutt, Vidya Balan,
Raima Sen, Sabyasachi
Chakrabarty, Dia Mirza
„Parineetę”
widziałam pierwszy raz ponad dwa lata temu. Pamiętam drobne problemy techniczne
z nieodpowiednim czasem wyświetlania napisów. Tego rodzaju mankamenty skutecznie
uprzykrzają mi oglądanie filmu... Na czas powtórki pożyczyłam od koleżanki DVD
z nadzieją na lepszą jakość seansu. Okazało się, że oryginalna płyta ma
dokładnie ten sam defekt... Ale już mniejsza o techniczne sprawy.
„Parineeta”
oparta jest na powieści Sarata Chandry Chattopadhyaya, tego samego autora, który
napisał „Devdasa”. Sądziłam, że ta adaptacja przypadnie mi do gustu, ponieważ
uwielbiam klimat „Devdasa” w interpretacji Sanjaya Leeli Bhansalego. Film nie
zachwycił mnie jednak tak, jak bym się tego spodziewała. Obok wspaniałych
występów aktorów, ciekawej scenografii dla dawnej Kalkuty i miłej dla ucha
muzyki mamy nieprzekonującą i dość stereotypową historię. Podobnie jak w „Devdasie” główni bohaterowie znają się od dzieciństwa i od tego czasu są nierozłączni. Pojawienie się kogoś trzeciego pomiędzy Shekharem i Lolitą oraz kwestie związane z pieniędzmi burzą ich miłosną sielankę.
Przede
wszystkim nie zżyłam się w żadnym stopniu z bohaterami. Shekhar był dumnym i
zadufanym w sobie facetem. Nie jawił mi się jako szczerze zakochany mężczyzna,
nawet gdy w jednej ze scen
(wiarygodnie zagranej przez Saifa)
wreszcie przejrzał na oczy. Jego zachowania względem
Lolity były skandaliczne i niewybaczalne (moje oburzenie podobne jak w
przypadku „Ishaqzaade”). Ona natomiast była potulna, oddana, każde oskarżenia ukochanego
przyjmowała z pokorą, chociaż czuła ogromny ból. Lolita była poślubiona
milczeniu i niedomówieniom, zamiast wyznać całą prawdę Shekharowi, ukrywała ją. Co zgubiło ich
oboje... Z drugiej strony Shekhar nie chciał słuchać, bo miał w głowie
uformowany swój własny ogląd na sytuację. Jak więc mógł przyjąć prawdę? Był zbyt
porywczy, jego decyzje potrzebowały głębszego przemyślenia! Osądy ojca Shekhara
wobec związku jego syna z osieroconą, stojącą niżej w hierarchii społecznej
Lolitą były naprawdę ostre. Ambitny i egoistyczny mężczyzna wmówił synowi, że
ukochana go wykorzystuje.
Lolitę
i Shekhara połączyła miłość do muzyki i w pewnym sensie ona też ich
rozdzieliła, bo sytuacja związana z pracą w studiu położyła pierwszą kość
niezgody. Pojawia się również Girish – bohater tak idealny i szlachetny, że aż
nierealny. Dobrze sytuowany mężczyzna dopiero co wrócił z Londynu. Zakochuje się w Lolicie, nie oczekuje nic w zamian i staje się lekiem na
każde zło pojawiające się w życiu dziewczyny. I oczywiście wzbudza ogromną
zazdrość w Shekharze.
Wracając
na chwilę do muzyki, towarzyszy ona bohaterom dopasowując się do aktualnego
nastroju na ekranie. „Piyu Bole” to szczęśliwe chwile pomiędzy zakochanymi, „Soona Man Ka Angan” to już wspomnienia i ból Shekhara. „Kaisi Paheli Zindagani”
wprowadza nas na chwilę w radosny, beztroski nastrój. Nie wiem, czy w przyszłości będę wracać do tych piosenek, ale za drugim razem na pewno bardziej doceniłam muzykę autorstwa Shantanu Moitry.
Saif
Ali Khan, który kojarzy się pewnie wielu ludziom z jego genialnych ról
komediowych, tutaj wciela się w zupełnie inny typ bohatera. Idealnie oddaje
charakter Shekhara, może aż za dobrze, że nie poczułam wobec niego żadnych pozytywnych
emocji. Vidya Balan zalicza rolą „poślubionej” swój debiut
kinowy i robi jak najbardziej pozytywne wrażenie swoją grą.
Chociaż patrząc na jej obecne
role silnych kobiet, które przyniosły jej rozgłos i nagrody, delikatna postać
Lolity wydaje się zupełnie niepasująca do niezależnej Vidyi. Drugi seans
pozwolił mi przyjrzeć się dokładniej jej aktorstwu. Według mnie z jej postawy biła czasem
zbyt duża pewność siebie. Sanjay Dutt jako szlachetny
Girish wypada dobrze. Zabawna jest scena pierwszego spotkania jego bohatera z
Lolitą. Zabawne jest też, jak duży makijaż musiał przyjąć na siebie Sanjay, by
zakryto jego tatuaże na ramionach, co widziałam na krótkim making of filmu.
Dawna Kalkuta nie gustowała w dziarach. ;) Dia Mirza i Raima Sen, które bardzo lubię, jak na swoje drobne role wypadły sympatycznie. Bengalski aktor Sabyasachi
Chakrabarty był rewelacyjny jako chorobliwie ambitny i nieliczący się z uczuciami innych Navin Rai. Jak zawsze czarująca Rekha pojawiła
się w piosence w kabaretowym stylu „Kaisi Paheli Zindagani”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz