Scenariusz:
Sachin Kundalkar
Reżyseria:
Sachin Kundalkar
Produkcja:
Anurag Kashyap, Guneet Monga
Muzyka:
Amit Trivedi
Występują:
Rani Mukherjee, Prithviraj
Dość
długo omijałam „Aiyyaa”, sama nie wiem czemu. Może nie miałam ochoty oglądać
aktora i bohatera z południ Indii w filmie Bollywood, a może zniechęciły mnie
informacje, że sporo tu aluzji seksualnych. A może jakaś opatrzność nade mną
czuwała i czekała, żeby podsunąć mi film w odpowiednim momencie. Taki moment nadszedł,
bo w końcu włączyłam „Aiyyaa” - film szalenie mi się spodobał i natychmiast
powędrował do kategorii „ulubione”. W tej kwestii jestem ostatnio dość
wybredna, bo chociaż wiele produkcji przypada mi do gustu, to tylko nieliczne
trafiają do elitarnej grupy tych najbardziej ulubionych. Do tej pory nie
pisałam podtytułów przy nazwach filmów, bo żadne ciekawe nie przychodziły mi do
głowy. Tym razem pomysł zjawił się prędko i on w głównej mierze zachęcił mnie
do napisania całej recenzji.
Rani Mukherjee w teledysku Sava Dollar (Lavni) |
Szalona rodzinka Meenakshi to ewenement. Niewidoma babcia na wózku, która zdaje się wszystko dobrze widzieć, brat mający fioła na punkcie psów, ojciec otoczony setką dzwoniących telefonów. Do tego publiczny śmietnik umiejscowiony dokładnie obok domu dziewczyny. Nic dziwnego, że bohaterka woli uciekać do świata fantazji i napawać się aromatem swojego tamilskiego hiroła. Dodajmy do tego dziwną znajomą z pracy Meenakshi i motyw narkotykowego upojenia. Czego tutaj nie ma! Absurdalna otoczka jest stałym i słusznym elementem filmu. Bez niej ta historia nie miałaby prawa bytu. Nawiązania filmowe dodają produkcji magicznego klimatu i charakteru.
Podteksty
seksualne okazały się ogromnym atutem filmu. Wystarczy wspomnieć sugestywną
scenę na stacji, która nieźle mnie zszokowała i która ma pod sobą
wszystkie komedie erotyczne dotychczas powstałe w Bolly. Do momentu obejrzenia
filmu nie zdawałam sobie również sprawy, jak niegrzeczna jest piosenka „Dreamum Wakeupum”... Surya najpierw miesza w głowie Meenakshi swoim zapachem, za sprawą
swojej atrakcyjnej fizjonomii szybko trafia do jej filmowych fantazji. Nasza
bohaterka uczy się nawet tamilskiego, szczególnie interesuje ją tłumaczenie
zdania „Zawsze miej rozpięty pierwszy guzik koszuli”. Dawno nie było tak odważnego, a jednocześnie ciepłego i zabawnego filmu osadzonego w indyjskich realiach.
Prithviraj i Rani Mukherjee w teledysku Aga Bai |
„Aiyyaa”
to film szalony, zabawny, łączący jawę i sen, z ciekawymi bohaterami, intrygującym
wątkiem romantycznym i sympatycznym zakończeniem. Dobry soundtrack, doskonałe
choreografie klipów i aktorstwo na najwyższym poziomie to kolejna zachęta, by
obejrzeć ten film. Serdecznie polecam! A jeśli już film widzieliście, to co
sądzicie o klimacie absurdu, fantazji i podtekstach, o których pisałam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz