Czynnikiem
wspólnym wszystkich filmów Emraana Hashmi na pewno jest dobra muzyka. Właściwie
od początku kariery zawsze miał udane soundtracki, które do tej pory cieszą się
popularnością. Dlatego przed każdym kolejnym filmem Emraana są duże oczekiwania
co do jego piosenek. Najnowsza produkcja „Raja Natwarlal” nie zebrała niestety
najlepszych recenzji i nie poradziła sobie w boxoffice. (W sumie nie dziwię się
temu, bo zwiastun jest dla mnie jak skrzyżowanie obu części „Jannat”. Co nie
zmienia faktu, że film i tak chętnie obejrzę.) Muzyka przy pierwszym odsłuchu
nie wywarła na mnie większego wrażenia, co mnie trochę zawiodło. Jednak nie
poprzestałam na jednym razie i po kolejnych miałam już bardzo pozytywne odczucia.
Nic się nie zmieniło – przy filmach Emraana wciąż można liczyć na piękne
piosenki!
Muzykę
skomponował Yuvan Shankar Raja, znany i ceniony na południu twórca. Tym soundtrackiem
debiutuje on w Bollywood. Trzeba przyznać, że stworzył różnorodny album pasujący do dzisiejszych trendów w kinie hindi i oczywiście do stylu Emraana. Teksty napisał Irshad Kamil.
Album otwiera „Tere Hoke Rahengay” i już na początek czaruje nas głos Arijita Singha. Można by rzec, że to standardowy romantyczny kawałek, jednak brzmi on bardzo przyjemnie i wpada w ucho. Piosenka ma ciekawą aranżację instrumentalną, co z wyjątkowym wokalem Arijita robi naprawdę dobre wrażenie.
Album otwiera „Tere Hoke Rahengay” i już na początek czaruje nas głos Arijita Singha. Można by rzec, że to standardowy romantyczny kawałek, jednak brzmi on bardzo przyjemnie i wpada w ucho. Piosenka ma ciekawą aranżację instrumentalną, co z wyjątkowym wokalem Arijita robi naprawdę dobre wrażenie.
„Dukki Tikki” to kawałek w wykonaniu Miki Singha z szybkim rytmem na bazie bębnów,
okraszony dźwiękami trąbki. Wyczuwa się tutaj energetyczny, południowy styl. W
innych recenzjach łączono tę piosenkę z „Gandi Baat” i coś w tym jest, chociaż
sama nie zwróciłam na to uwagi.
„Kabhi Ruhani Kabhi Rumani” jest kolejną romantyczną piosenką, spokojniejszą, tym
razem z wokalem Benny’ego Dayala. Skojarzyła mi się ona z innym utworem
Emraana - „Ishq Sufiyana”. Nie chodzi o podobieństwo melodii, a raczej ogólny
klimat i styl kompozycji.
„Namak Paare” jest tanecznym kawałkiem z rodzaju item numberów. Na wokalu mamy Mamtę
Sharmę, która jest szczególnie kojarzona z takim stylem i w którym dobrze się
czuje. Jednak piosenkarka brzmi tutaj trochę łagodniej, niż zwykle (porównując
do takich piosenek jak „Fevicol Se” czy „Don’t Touch My Body”). Oprócz głosu
Sharmy, podoba mi się też tutaj podkład instrumentalny.
„Flip Your Collar Back” to piosenka bardzo nowoczesna i dziwna, może nawet
przekombinowana. Częste przechodzenie do różnych stylów muzycznych wywołuje
chaos. Jednak piosenka po pewnym czasie wkręca się i miło zanucić z Bennym
Dayalem prosty refren. Poza tym choreografia jest bardzo fajna i lubię, gdy
kompozytorzy próbują nowych stylów.
Na
dobre zakończenie albumu mamy kolejną wersję „Tere Hoke Rahengay”. Tym razem ze
ślicznym, wysokim wokalem Shwety Pandit. Muszę przyznać, że w tym wykonaniu
piosenka naprawdę chwyciła mnie za serce. Jest odrobinę bardziej podniosła i
emocje są wspaniale wyczuwalne w głosie Shwety. Ogólna aranżacja piosenki jest
inna niż ta śpiewana przez Arijita. Brzmi naprawdę magicznie.
Podsumowując,
przy pierwszym odsłuchu soundtrack do „Raja Natwarlal” wydaje się dość
zwyczajny. Później jednak daje się zauważyć bogactwo aranżacji utworów i
wykorzystanie wielu instrumentów. Właściwie każda piosenka z albumu w jakiś
sposób mi się podoba, chociaż mam swoje typy. Najmocniejszym punktem na pewno
jest „Tere Hoke Rahengay” w obu wersjach. Przy dobrym humorze na pewno dobrze będzie posłuchać „Dukki Tikki” czy „Namak Paare”. A jak komuś mało
romantycznych klimatów, jest jeszcze „Kabhi Ruhani Kabhi Rumani”. Każdy
powinien znaleźć tu coś dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz