wtorek, 18 listopada 2014

72. Amara Kaaviyam - crazy in love

Rok: 2014
Scenariusz: Jeeva Shankar
Reżyseria: Jeeva Shankar
Produkcja: Arya
Muzyka: M. Ghibran
Występują: Sathya, Mia George

To najbardziej spontaniczny seans, jaki udało mi się zrobić od czasów chyba Band Baaja Baarat i Anjaana Anjaani... minęły więc lata świetlne. Przydało się przeglądanie zakazanych stron z filmami. Zawsze gdy widzę na nich jakiś nieznany mi tytuł (najczęściej południowy), sprawdzam, kto tam gra, a nuż znajdzie się tam jakiś mój ulubieniec. Nie jestem na czasie z południowymi produkcjami, tak jak tymi z Bollywood i łatwo mogę coś przegapić. Kliknęłam więc również na Amara Kaaviyam, film w języku tamilskim. Obsada nic mi nie mówiła, ale od razu zakochałam się w plakacie i buźkach głównych bohaterów. Pomyślałam: o tak, potrzeba mi romantycznej historii prosto z Indii. Od razu film zanabyłam i tego samego wieczora obejrzałam.


Podczas napisów początkowych obserwujemy uczniów. Wśród nich są przyjaciele Jeeva (Sathya) i Balaji (Ananth Nag). Gdy obok nich przechodzą dziewczęta, jedna z nich, Karthika (Mia George), spogląda w stronę młodzieńców. Później dowiadujemy się, że Balaji jest zakochany w tej dziewczynie. Jeeva zachęca go, by wyznał swoje uczucia koleżance, bo inaczej pozostaną tylko przy nieśmiałych spojrzeniach... Chłopak nie ma odwagi na pierwszy krok i prosi, by przyjaciel przekazał Karthice tę wiadomość za niego. Czujecie już, co wydarzy się dalej? Karthika bez ceregieli odrzuca Balajiego i mówi wprost Jeevie, że kocha właśnie jego.

Młodzi zakochani zaczynają spotykać się w ukryciu. Rozmawiają ze sobą i poznają się lepiej. Jeeva wyznaje Karthice swoją trudną sytuację rodzinną. Zakochani obsypują się pocałunkami, sama przyjemność patrzeć na ich rozkwitające uczucie. Jest nawet ładna scena z lekkim napięciem erotycznym... Zdawałam sobie sprawę, że ta sielanka nie może trwać wiecznie, ale to, jak została przerwana, trochę mnie zaskoczyło. Nastrój szybko się zmienia. Rodzice już nie patrzą przychylnie na związek młodych. Jeeva staje się zaborczy, jego postawa zaczyna być niepokojąca, Karthika nie jest już tak wylewna i pewna swoich uczuć. Zakochani w końcu zostają rozdzieleni i rosną między nimi nieporozumienia. Sporą rolę odgrywa tu zazdrosny Balaji, który kłamie rodzinom Jeevy i Karthiki, utrudniając im komunikację. Te problemy ze skontaktowaniem się przypomniały mi o bollywoodzkim Mausam. Zachowanie głównego bohatera przyniosło kolejne filmowe skojarzenie, tym razem tamilskie 3... Co właściwie działo się w głowie Jeevy pozostaje chyba dla oceny widza. Jak dla mnie to było szaleństwo z miłości. A obłęd i skrajne emocje to dla mnie interesująca tematyka.

Sathya i Mia George wypadli świetnie w swoich rolach. Dzielili bardzo dobrą chemię i pasowali do ról nastolatków. W trakcie seansu zastanawiałam się, czemu Sathya wydaje mi się taki znajomy, jakby podobny do Aryi... Później doczytałam, że to jego brat, który zresztą film wyprodukował. Zdjęcia są bardzo urokliwe. Wprost uwielbiam te malownicze, lesiste tereny Ooty. Człowiek ma ochotę spakować manatki, wybudować sobie drewniany domek i tam zamieszkać. Akcja filmu dzieje się w latach osiemdziesiątych, zadbano więc o retro charakter wnętrz czy ubrań. (Są nawet plakaty z filmu Sathya z 1988 roku, w którym gra Kamal Haasan, a którego fanem jest Jeeva.) Scenariusz jest ciekawie napisany. Muzyka jest dość przyjemna, najbardziej podoba mi się Saridhaana Saridhaana z początku filmu (na zachętę z wizualizacją).

Amara Kaaviyam oznacza nieśmiertelne dzieło. Jeśli lubicie problematyczne, intensywne w wyrazie historie miłosne (coś w klimacie wspomnianego już 3 z Dhanushem i Shruti) i poseansowe rozkminianie zachowań bohaterów, Amara Kaaviyam powinno was zainteresować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz