czwartek, 28 kwietnia 2016

84. O zwycięzcach 63rd National Awards - przegląd

Ogłoszenie wyników National Awards zawsze bierze mnie z zaskoczenia. Pamiętam tylko, że same nagrody wręczane są w maju, a ogłoszona lista zwycięzców zawsze atakuje mnie gdzieś z facebooka, czy podczas przeglądania portali filmowych. Nie było inaczej i tym razem. W 2016 roku odbędzie się już sześćdziesiąte trzecie rozdanie narodowych nagród indyjskich. Wiele laurów zebrały filmy w języku hindi, co postawiło mnie w komfortowej sytuacji do napisania notki, bo wszystkie z nich miałam okazję obejrzeć, część lubię i chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami na ich temat. ;) Postaram się być jak najbardziej obiektywna, nawet w swoim entuzjazmie, czy wyrażając w kilku miejscach również sceptycyzm.

Najlepszym filmem roku został hit w języku telugu Baahubali: The Beginning, który był nawet wyświetlany w Polsce w ramach Festiwalu Pięć Smaków. Nie zdziwiła mnie wcale nagroda dla tego filmu. Było o nim tak głośno, pod jego adresem sypało się tyle pochwał z każdego regionu Indii, że było to chyba nieuniknione. Przyznam się jednak, że sama jeszcze Baahubali nie widziałam. Czekam, aż powstanie druga część i będę mogła obejrzeć obie naraz.

Nagrodę z wdzięcznie brzmiącej kategorii Best Popular Film Providing Wholesome Entertainment zdobyło Bajrangi Bhaijaan. I to mnie nie zdziwiło. Powiem wam więcej, że po cichu miałam nadzieję, że tak się właśnie stanie. Wydaje mi się, że film Salmana składa się z idealnie wyważonych składników, tworzących wartościowy rozrywkowy film. Podejrzewam, że w naiwności i tendencyjności Bajrangi Bhaijaan tkwi jego siła oddziaływania na widza. Ileż jest tam przewidywalnych motywów i scen, ale jednocześnie jak to wszystko dobrze współgra!

czwartek, 24 marca 2016

83. Bangistan

Rok: 2015
Scenariusz: Puneet Krishna, Sumit Purohit, Karan Anshuman
Reżyseria: Karan Anshuman
Produkcja: Farhan Akhtar, Ritesh Sidhwani
Muzyka: Ram Sampath
Występują: Riteish Deshmukh, Pulkit Samrat

Bangistan to fikcyjne państwo, którego północną część zamieszkują wyznawcy islamu, a południową wyznawcy hinduizmu. Obie grupy ciągle używają wobec siebie przemocy. Muzułmanin Hafeez Bin Ali (Deshmukh) i hinduista Praveen Chaturvedi (Samrat) zostają wysłani przez swoich przywódców religijnych do Polski, gdzie ma się odbyć Światowa Konferencja Religijna. Każdy z nich ma tam wysadzić bombę. Traf sprawia, że obaj wpadają na siebie na lotnisku w Krakowie i zamieszkują też w tym samym budynku. Nie mają pojęcia, że mają do wykonania tę samą misję. Jak rozwinie się ich relacja? I czy każdy z nich dokona zamachu?

Film bardzo wolno się rozkręca i właściwie przez cały czas utrzymuje ślamazarne tempo. Mam wrażenie, że część poświęcona temu, jak główni bohaterowie stają się terrorystami, jest zbyt rozwlekła. Mogli to jakoś szybciej opowiedzieć. Chociaż nie powiem, sceny z restauracji FcDonald były śmieszne, sam fakt strollowania wielkiej międzynarodowej marki biorę za plus. Hafeez i Praveen przybywają do Polski w przebraniach innych religii. Wynikają z tego ciekawe rozmowy, gdy uczą siebie nawzajem ważnych aspektów swoich wyznań. Niestety te momenty giną wśród tych średnio zabawnych. Widać tu nieporadność reżysera, który nie umie zaserwować składnej historii w klimacie satyry.