środa, 3 grudnia 2014

73. Thuppakki vs Holiday - piosenki i teledyski

Dzisiaj zapraszam was na notkę nieco eksperymentalną. Chciałabym porównać teledyski i piosenki z dwóch filmów: tamilskiego Thuppakki (2012) i hindi Holiday (2014). Ten drugi jest remakiem tego pierwszego. Oba są wyreżyserowane przez tego samego człowieka, AR Murugaddosa, co skutkuje tym, że budowa klipów jest podobna. Muzycznie będą to jednak dwa różne światy, bo muzykę do Thuppakki skomponował Harris Jayaraj a do Holiday Pritam. W filmie kolly główne role grają Vijay i Kajal Aggarwal, w bolly Akshay Kumar i Sonakshi Sinha. Thuppakki bardzo mi się podobało, ale wersji hindi jeszcze nie oglądałam, bo czekam aż fabuła wywietrzeje mi z głowy. ;)
Nie liczę jednej piosenki, Kutti Puli Kootam, bo nie ma ona odpowiednika w Holiday.


wtorek, 18 listopada 2014

72. Amara Kaaviyam - crazy in love

Rok: 2014
Scenariusz: Jeeva Shankar
Reżyseria: Jeeva Shankar
Produkcja: Arya
Muzyka: M. Ghibran
Występują: Sathya, Mia George

To najbardziej spontaniczny seans, jaki udało mi się zrobić od czasów chyba Band Baaja Baarat i Anjaana Anjaani... minęły więc lata świetlne. Przydało się przeglądanie zakazanych stron z filmami. Zawsze gdy widzę na nich jakiś nieznany mi tytuł (najczęściej południowy), sprawdzam, kto tam gra, a nuż znajdzie się tam jakiś mój ulubieniec. Nie jestem na czasie z południowymi produkcjami, tak jak tymi z Bollywood i łatwo mogę coś przegapić. Kliknęłam więc również na Amara Kaaviyam, film w języku tamilskim. Obsada nic mi nie mówiła, ale od razu zakochałam się w plakacie i buźkach głównych bohaterów. Pomyślałam: o tak, potrzeba mi romantycznej historii prosto z Indii. Od razu film zanabyłam i tego samego wieczora obejrzałam.

środa, 12 listopada 2014

71. Baal khade jaise daambar laga rakhya... (notka muzyczna)

Czas na notkę muzyczną! Dziś będzie trochę inaczej, niż zazwyczaj, bo w ostatnio polubionych piosenkach obok dobrych kompozycji zwrócę też uwagę na ich ciekawe teksty. Muszę przyznać, że tłumaczenie piosenek stało się moim nowym hobby. Nieźle mnie to wciągnęło! Zapraszam do czytania i słuchania. :)
Sneha Khanwalkar, Sonam Kapoor i Sunidhi Chauhan rządzą
(naprawdę) 

Film: Kill Dil
Tytuł: Bol Beliya
Muzyka: Shankar-Ehsaan-Loy
Tekst: Gulzar (TŁUMACZENIE)
Śpiewają: Shankar Mahadevan, Siddharth Mahadevan, Sunidhi Chauhan
Świetna rytmiczna piosenka z mrocznym, wciągającym klimatem. Zaskoczyło mnie to, że chociaż Bol Beliya nawiązuje do radosnego święta Diwali, ma ona jednocześnie dość złowrogi charakter. Lampy mają pomóc wędrowcom dotrzeć do domu, ale w tekście jest obawa, że podróżnik znów opuści bliskich.

piątek, 7 listopada 2014

70. Filmy heroinocentryczne w kinie hindi. „Kahaani” Sujoya Ghosha

Dzisiejsza notka to moja praca zaliczeniowa z przedmiotu Wiedza o kulturze, za którą dostałam najwyższą możliwą ocenę. (Skromność mode on.) Ale jestem naprawdę zadowolona i dumna z tego studium, mam nadzieję, że wam też się spodoba! Znajduje się tu sporo spoilerów do filmu Kahaani, który rozbieram na czynniki pierwsze. Zaznaczyłam je mniejszą czcionką w szarym kolorze, żeby tekst nie rzucał się od razu w oczy. Zapraszam do lektury, a później do sięgnięcia po film Kahaani (jeśli jeszcze go nie widzieliście).

Magdalena Święćkowska
Filmy heroinocentryczne w kinie hindi. „Kahaani” Sujoya Ghosha

            Kino hindi (Bollywood) coraz chętniej powierza aktorkom role silnych, niezależnych kobiet. Filmy heroinocentryczne odważnie wkraczają do głównego nurtu. Nie jest to zjawisko nowe w historii tego ośrodka przemysłu filmowego Indii, jednak na tle ostatniej dekady jest to trend wart uwagi, zważywszy na fakt, że odżył również gatunek filmów akcji o dzielnych policjantach (lub po prostu mężczyznach), gdzie kobiety pełnią rolę jedynie miłosnych podbojów męskich protagonistów. Bardzo często fabuły tych produkcji są kopiowane z filmów powstałych na południu Indii (w językach telugu czy tamilskim). Wyniki box office tylko potwierdzają, jakich filmów oczekuje widownia, jednak reżyserzy nie boją się eksperymentować.
            Madhur Bhandarkar jest jednym z twórców, którzy lubią powierzać aktorkom wymagające role. Począwszy od jego debiutanckiego filmu „Chandni Baar” aż do najnowszego „Heroine” dał występujących w nich aktorkom niełatwe do sportretowania postaci kobiece. W przypadku Priyanki Chopry rola w filmie Bhandarkara otworzyła oczy tym, którzy do tej pory nie dostrzegli jej talentu aktorskiego (lub nie mieli ku temu dobrej okazji). Była Miss Indii za rolę aspirującej modelki w „Fashion”, która w pogoni za sukcesem traci cząstkę siebie, zgarnęła całą pulę nagród, w tym najbardziej prestiżową w Indiach – National Award. Sam film odniósł niemały sukces w box office i uznawany jest za jeden najważniejszych heroinocentrycznych filmów w Bollywood[1].
Gauri Shinde obsadziła (prawie zapomnianą) aktorkę Sridevi w filmie „English Vinglish”, którym powróciła na srebrny ekran po 15 latach. Film z dużym wyczuciem mówi o obecnym statusie gospodyń domowych w Indiach. Najświeższym filmem z kobietą w roli głównej, który odniósł sukces wśród krytyków i widowni, jest „Queen”, gdzie w tytułową rolę wciela się Kangana Ranaut (również doceniona za drugoplanową rolę w filmie „Fashion”). Obraz ten opowiada o Rani, dziewczynie z małego miasta, która po odwołaniu ślubu przez jej narzeczonego postanawia pojechać sama… na swój miesiąc miodowy.
Sunny Leone w filmie Jism 2

     Niemałe zamieszanie w kinie hindi robi również Sunny Leone, była aktorka filmów pornograficznych. Po debiucie w 2012 roku w filmie „Jism 2” jej kariera nabiera tempa i jest chętnie obsadzana w kolejnych rolach. Jej aparycja, jak i przeszłość są z pewnością powodami, dla których Sunny wciela się w role uwodzicielskich kobiet i nie stroni od pokazywania swoich kształtów na ekranie. Sama Sunny nie wstydzi się swojej przeszłości, bo dzięki niej nie byłaby w tym miejscu, w którym jest teraz[2]. Jej ostatni film „Ragini MMS 2” bardzo dobrze poradził sobie w box office i też wpisuje się poniekąd w kategorię filmów heroinocentrycznych.
Film “Kahaani” wydaje mi się najciekawszy do głębszej analizy ze względu na konstrukcję postaci, zarówno głównej kobiecej protagonistki, jak i drugoplanowych bohaterów męskich, oraz obalenie wielu stereotypów związanych z kinem hindi. Nie bez znaczenia jest również obsada.
Vidya Balan w ciągu ostatnich kilku lat swojej kariery w Bollywood zyskała status „female hero”[3]. Począwszy od 2009 roku wcieliła się w role silnych kobiet, za które została wielokrotnie nagrodzona. W filmie „Paa” zagrała matkę chorego na progerię chłopca. Jej bohaterka, mimo odejścia od niej ojca dziecka, zdecydowała się wychować syna, mimo jego nieuleczalnej choroby. Za tę rolę zdobyła swoją pierwszą nagrodę Filmfare dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Drugą statuetkę Filmfare (krytyków) zdobyła za odważną kreację uwodzicielskiej Krishny w filmie „Ishqiya”. W 2011 roku zagrała dwa zupełnie odmienne charaktery. W filmie „No One Killed Jesica” (opartym na prawdziwych wydarzeniach) zagrała Sabrinę, której siostra została zamordowana przez syna polityka. Sabrina przez wiele lat próbuje dowieść winy sprawcy, jest zdeterminowana w dążeniu do sprawiedliwości. W filmie „The Dirty Picture” wcieliła się w rolę seksbomby lat 80. –  Silk Smithę. Ta rola przyniosła jej nie tylko Filmfare, ale też National Award. Silk Smitha sportretowana przez Vidyę odważnie dąży do celu, by zostać aktorką, swoimi ociekającymi erotyzmem występami rozpala żądze całego kraju i osiąga sukces, jednak w życiu osobistym odczuwa pustkę. Jej odważna kreacja zdobyła uznanie krytyków i przyciągnęła do kin rzeszę widzów. Rola Vidyi w filmie „Kahaani” przyniosła jej kolejną statuetkę Filmfare.
Vidya Balan w filmie No One Killed Jessica

wtorek, 14 października 2014

69. Hate Story 2

Rok: 2014
Scenariusz: Madhuri Banerjee
Reżyseria: Vishal Pandya
Produkcja: Bhushan Kumar, Vikram Bhatt
Muzyka: Mithoon, Meet Bros Anjjan, Arko Pravo Mukherjee, Rashid Khan
Występują: Surveen Chawla, Sushant Singh, Jay Bhanushali

Film korzysta z trendu sequeli, które nie kontynuują historii z poprzedniego filmu, ale dzielą z nim pewien motyw. W przypadku Hate Story tym motywem jest zemsta kobiety. Sonika (Surveen Chawla) jest młodą kobietą, która wbrew swojej woli staje się kochanką wpływowego polityka Mandara (Sushant Singh). Na zajęciach z fotografii poznaje sympatycznego Akshaya (Jay Bhanushali), z którym zaczyna ją łączyć uczucie. Mandar nie byłby zadowolony, widząc Sonikę w ramionach innego... Bohaterkę poznajemy w chwili, gdy trafia do szpitala z poważnymi obrażeniami. Co się wydarzyło?

środa, 8 października 2014

Ogłoszenie o tłumaczeniach

Hej!
Notka na szybko, nieoficjalna, ale to dlatego, że mam parę spraw/ogłoszeń.

Wciąż spędza mi sen z powiek kwestia wygląda bloga, ogarnięcia szablonu, kategorii itp. Powiedzmy, że coś tam z tym zrobiłam i macie na samej górze kategorie z linkami do notek. Chyba wygląda to lepiej niż te długie listy z boku bloga! Dziękuję BlueRose za możliwość skorzystania z jej pomysłu. :D :P

Na razie wygląda to paskudnie, ale innym wieczorem może pójdzie mi lepiej. ^^

Dodałam też bonusową kategorię Tłumaczenia piosenek. Wiecie, że lubię się bawić w przekłady, więc wzięłam teraz pod lupę piosenki. Gdy tłumaczę kawałki na polski, to korzystam z dwóch angielskich tłumaczeń. Mam nadzieję, że dzięki temu, przekłady zgadzają się chociaż w 90%. :D Hindi to jest piękny język (a hinglish to piękny twór), także fajnie nad tym siedzieć! Obiecuję, że teraz będę robić to rzetelniej. Bo nie wiem, czemu w zdaniu "moje serce działa dla ciebie" nie napisałam bije.


Trzymajcie się zdrowo w szkołach, na uczelniach, w pracy :*

Z blogiem, jak z bronią -
trzeba się umieć obchodzić. <LOL>

piątek, 3 października 2014

68. Spotkanie z gwiazdami Bollywood na planie Kick

Długo zbierałam się, by sporządzić tę notkę, ale doszłam do wniosku, że warto spisać te wspomnienia. Udało mi się zobaczyć Salmana Khana na planie „Kick”, z Jacqueline mam fotkę, a z Randeepem dodatkowo pogawędziłam. Ale cała radość zaczęła się długo, długo wcześniej. Mam nadzieję, że udzieli wam się mój entuzjazm. Zapraszam do lektury! :)

Najpierw natknęłam się 26. marca na krótką wzmiankę na portalu indyjskim, że „Kick” będzie kręcony w Polsce, aczkolwiek miasto nie było sprecyzowane. Interesował mnie ten film od dawna, bo widziałam dawno temu oryginał telugu i byłam ciekawa, jak wypadnie w tej roli niezawodny Salman. Po przeczytaniu informacji oczywiście zdjął mnie głęboki szok. Podskórnie czułam, że tym razem na celowniku filmowców musi się znaleźć Warszawa! W końcu na początku kwietnia polskie portale potwierdziły, że ekipa „Kick” rusza do stolicy! Byłam bardziej niż podekscytowana! Z uwagą śledziłam, jak Randeep Hooda wrzucał na twittera fotki Pałacu Kultury i Nauki. Znając jednak swoje szczęście, nie sądziłam, że uda mi się cokolwiek zobaczyć, znaczy aktorów w akcji. Wydrukowałam sobie cały harmonogram, kiedy i gdzie będą kręcić. Planowałam wybrać się w dogodniejsze miejsca i połączyć to jakoś z obowiązkami na uczelni. Wyszło wspaniale, nie opuściłam żadnych zajęć, nie licząc tego, że nie byłam się w stanie uczyć od podekscytowania. :P


12. kwietnia pojechałam na Plac Konstytucji i stało się... ujrzałam Salmana! Niezbyt dokładnie, bo porwał mnie tłum i podążałam za nim z grupą rozhisteryzowanych Hindusów. Przez chwilę byłam jednym z nich. Ale grunt, że go zobaczyłam. Salman Khan w Polsce - to była prawda! Chwilę patrzyłam, jak kręcą scenę akcji, ale w końcu zaczęli wyganiać gapiów za taśmy, bo przeszkadzali w pracy. Ale z pewnością ten dzień... gave me kick! ;) Dzień wcześniej koczowałam pod Pałacem Kultury, kiedy miał być kręcony skok, ale nic nie zobaczyłam. Nie licząc może rozstawionej ekipy, od której nic się nie dowiedziałam. Prawdopodobnie gdybym przyszła 2-3 godziny później, to zobaczyłabym tę scenę akcji, ale tym razem nie wyszło.



16. kwietnia jak zawsze poszłam rano na zajęcia. Miałam później kilkugodzinne okienko, więc wybrałam się znowu w okolice planu „Kick”. Widziałam rozstawione namioty i samochody, znaczyło więc, że coś się tam będzie dziać... Przysiadłam sobie na ławce w parku niedaleko. Puściłam mamie sygnał, żeby powiedzieć jej, że poszłam na ten plan, ale nic się nie dzieje itd. takie moje typowe narzekanie, gdy dzwonię do mamy z nudów. Aż tu nagle jak spod ziemi wyrasta Randeep Hooda. Nie byłam pewna, czy to on, ale był dość podobny... Szybko powiedziałam mamie, że muszę kończyć (a ona już wiedziała, że kogoś zobaczyłam :D). Obok na ławce siedział jakiś chłopak, który gestem zachęcił mnie, żebym podeszła do aktora, bo to TEN Randeep Hooda. Kolega zresztą od razu się domyślił, że ma do czynienia z fanką Bollywood, bo usłyszał mój dzwonek „Sheila Ki Jawani”. :D

piątek, 19 września 2014

67. Ajay Devgn - wywiad z Filmfare (lipiec 2014)

Dzisiaj polecam wam do przeczytania wywiad z Ajayem Devganem dla Filmfare z lipca 2014 roku. Znowu spróbowałam swoich sił w tłumaczeniu i efekty zobaczycie poniżej.

Od zawsze lubiłam Ajaya i uważałam go za świetnego aktora, ale ostatnio wyjątkowo za nim szaleję. ;) W tym wywiadzie przede wszystkim zwróciłam uwagę na ostatni akapit, gdzie Ajay szczerze wypowiada się o porażce filmu „Himmatwala” (i robi pojazd na Sajida Khana :P). Polecam wam serdecznie film „Zakhm”, o którym też jest chwilę mowa. Ajay naprawdę wypadł tam doskonale i chociaż nie jest to długa rola, to gra Devgana robi wrażenie. Film mówi o podziałach religijnych i rozliczeniu z bolesną przeszłością. „Zakhm” chwyta za serce. Czekam też z niecierpliwością na swój seans „Singham Returns”, bo na pewno wiecie, że jestem wielką fanką drużyny Rohit Shetty-Ajay Devgan. Do tego Kareena Kapoor w pakiecie i więcej mi do szczęścia nie trzeba. :D Fajnie, że postarali się nie zgapiać wszystkiego od wersji z Suryą.
Zapraszam do lektury wywiadu. :)

sobota, 13 września 2014

66. Lootera i Raanjhanaa

Zrobiłam sobie ostatnio powtórkę z tych filmów, z tej okazji poświęcę im dzisiaj notkę. Będą to raczej luźne refleksje po seansie, niż obszerne recenzje. Ale moja tendencja do rozpisywania się jest wciąż żywa. :D

LOOTERA
Rok: 2013
Scenariusz: Bhavani Iyer, Vikramaditya Motwane (na podstawie noweli „The Last Leaf” autorstwa O. Henry’ego, o której lepiej nie czytać przed seansem ;))
Reżyseria: Vikramaditya Motwane
Produkcja: Anurag Kashyap, Vikas Bahl, Ekta Kapoor, Shobha Kapoor
Muzyka: Amit Trivedi
Występują: Sonakshi Sinha – Pakhi, Ranveer Singh - Varun

Za pierwszym razem film bardzo mi się podobał, to jednak parę scen mi tam zgrzytało. Chociażby scena akcji - pogoń za Varunem, która wydawała się nie przystawać stylistycznie do całości. Teraz jednak film wydał mi się bardziej spójny. Nie jest on idealny, ale emocje w nim zawarte są szczere. Poczucie żalu i gniewu bohaterów podszyte ich dawną miłością jest wspaniale pokazane. Świetnie wygląda też przełamanie klimatu w połowie filmu: najpierw słoneczny Bengal, później zaśnieżone Dalhousie. Fenomenalna jest też scena ze „złotym” posągiem.

poniedziałek, 8 września 2014

65. Raja Natwarlal - muzyka

Czynnikiem wspólnym wszystkich filmów Emraana Hashmi na pewno jest dobra muzyka. Właściwie od początku kariery zawsze miał udane soundtracki, które do tej pory cieszą się popularnością. Dlatego przed każdym kolejnym filmem Emraana są duże oczekiwania co do jego piosenek. Najnowsza produkcja „Raja Natwarlal” nie zebrała niestety najlepszych recenzji i nie poradziła sobie w boxoffice. (W sumie nie dziwię się temu, bo zwiastun jest dla mnie jak skrzyżowanie obu części „Jannat”. Co nie zmienia faktu, że film i tak chętnie obejrzę.) Muzyka przy pierwszym odsłuchu nie wywarła na mnie większego wrażenia, co mnie trochę zawiodło. Jednak nie poprzestałam na jednym razie i po kolejnych miałam już bardzo pozytywne odczucia. Nic się nie zmieniło – przy filmach Emraana wciąż można liczyć na piękne piosenki!
 
Muzykę skomponował Yuvan Shankar Raja, znany i ceniony na południu twórca. Tym soundtrackiem debiutuje on w Bollywood. Trzeba przyznać, że stworzył różnorodny album pasujący do dzisiejszych trendów w kinie hindi i oczywiście do stylu Emraana. Teksty napisał Irshad Kamil.

czwartek, 4 września 2014

64. Wschodnie zabawy (Eastern Plays)

Tytuł oryginalny: Източни пиеси, Iztochni piesi; tytuł angielski: Eastern Plays
Rok: 2009
Kraj produkcji: Bułgaria
Scenariusz: Kamen Kalev
Reżyseria: Kamen Kalev
Występują: Christo Christov, Ovanes Torosian, Nikolina Iancheva, Saadet Aksoy
Moje filmowe seanse podzielić można na dwie kategorie: indyjskie i nie-indyjskie. Coraz częściej staram się znajdować czas na filmy z innych krajów, żeby poznać też wrażliwość innych twórców. Zawsze to miłe urozmaicenie. Ostatnio spodobał mi się już drugi bułgarski film i właśnie o nim chciałabym dzisiaj napisać. Fabuła „Wschodnich zabaw” opiera się na życiu Christo Christova, który również gra w filmie główną rolę. Parę dni po skończonych zdjęciach zmarł... Film dedykowany jest jego pamięci. Bardzo zaskoczyła mnie i zasmuciła ta informacja.
Nie czytałam nic wcześniej o fabule tego filmu, więc nie wiedziałam, czego dokładnie się spodziewać. Domyśliłam się tylko, że to typ filmu „festiwalowego”. Był to zresztą bułgarski kandydat do Oscarów. Nie spodobało mi się, jak opisywana jest fabuła filmu na innych stronach, więc zrobię to po swojemu. Na początku poznajemy głównych bohaterów. Georgi (Ovanes Torosian) jest młodym, zagubionym chłopakiem, który wpada w złe towarzystwo. Jednak to drugi bohater, Itso (Christo Christov), przykuł najbardziej moją uwagę.

czwartek, 28 sierpnia 2014

63. Aiyyaa - keep calm and smell Prithviraj

Rok: 2012
Scenariusz: Sachin Kundalkar
Reżyseria: Sachin Kundalkar
Produkcja: Anurag Kashyap, Guneet Monga
Muzyka: Amit Trivedi
Występują: Rani Mukherjee, Prithviraj

Dość długo omijałam „Aiyyaa”, sama nie wiem czemu. Może nie miałam ochoty oglądać aktora i bohatera z południ Indii w filmie Bollywood, a może zniechęciły mnie informacje, że sporo tu aluzji seksualnych. A może jakaś opatrzność nade mną czuwała i czekała, żeby podsunąć mi film w odpowiednim momencie. Taki moment nadszedł, bo w końcu włączyłam „Aiyyaa” - film szalenie mi się spodobał i natychmiast powędrował do kategorii „ulubione”. W tej kwestii jestem ostatnio dość wybredna, bo chociaż wiele produkcji przypada mi do gustu, to tylko nieliczne trafiają do elitarnej grupy tych najbardziej ulubionych. Do tej pory nie pisałam podtytułów przy nazwach filmów, bo żadne ciekawe nie przychodziły mi do głowy. Tym razem pomysł zjawił się prędko i on w głównej mierze zachęcił mnie do napisania całej recenzji.

środa, 20 sierpnia 2014

62. Księżyc w nowiu - kilka refleksji

W te wakacje czytanie nowych książek idzie mi wyjątkowo opornie, dlatego skusiłam się na powrót do znanej mi już dobrze powieści. Mowa o Księżycu w nowiu autorstwa Stephenie Meyer. Na starym blogu miałam okazję pisać o ekranizacji tej książki (12. New Moon). W wielu miejscach wciąż zgadzam się z tym, co tam napisałam, chociaż parę rzeczy bym zmieniła lub usunęła.
Mam dobrze zachowany w pamięci film, natomiast treść książki zdążyła mi trochę wywietrzeć z głowy. Dobrze było ją sobie przypomnieć. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak wiele zmian wprowadzono w filmie. Podarowanie łapacza snów Belli przez Jacoba, scena z watahą, gdy Bella uderza Paula, scena z Victorią i Harrym Clearwaterem, Bella pisząca do Alice. Nawet dialogi bywają różne od tych z kart powieści. Mimo wszystko uważam, że rozwiązania te wyszły historii na dobre i film jest spójny. Książka i jej ekranizacja dobrze się razem uzupełniają.

sobota, 2 sierpnia 2014

61. Nieśmiertelne hity z mojego odtwarzacza

Czas na nową muzyczną notkę. Myślałam ostatnio o moich najbardziej ulubionych piosenkach, które najczęściej grają w moim odtwarzaczu MP3. I doszłam do wniosku, że są takie numery, które często na niego wgrywam, których bardzo chętnie słucham, na poprawę nastroju. Nie bez znaczenia jest mocny tytuł notki. ;) Bollywoodzkie piosenki przeszły ostrą selekcję, z której wyłoniłam właśnie te nieśmiertelny hity. Enjoy!

Tytuł: Subha Hone Na De
Film: Desi Boyz
Muzyka: Pritam
Tekst: Kumaar
Śpiewają: Mika Singh, Shefali Alvares, Bohemia
Zdarzało mi się czytać opinie, że piosenki w zachodnim stylu, jak „Subha Hone Na De”, nie równają się ze starymi hitami i będą szybko zapomniane. Ja się z tym zupełnie nie zgadzam. „Subha Hone Na De” gra w moim odtwarzaczu, od kiedy tylko pojawił się soundtrack i na pewno o nim nie zapomniałam. Kto się oprze temu, by nie zanucić razem z Miką i Shefali „Main/Tu mera hero o-o-ooo” (zależnie od płci)? No cóż, ja nigdy nie mogę się powstrzymać... Czasem zaczynam nawet tańczyć. ;)

piątek, 25 lipca 2014

60. Queen i Highway

Bardzo chciałam mieć te filmy na DVD, bo czułam już przed ich obejrzeniem, że z chęcią będę do nich wracać. Nie pomyliłam się i sprawiłam sobie cudowny prezent na urodziny.

QUEEN
Miałam bardzo, bardzo duże oczekiwania względem tego filmu, zwłaszcza po tak ciepłym przyjęciu przez krytyków (i widzów, którzy dali zarobić twórcom). I moje oczekiwania zostały w stu procentach spełnione, a nawet jeszcze bardziej. To wspaniały moment, gdy moja ulubiona aktorka zostaje wreszcie zauważona w przemyśle, odnosi sukces i zyskuje tak dobre opinie za swój występ. Oczywiście wielkie brawa należą się reżyserowi i całej ekipie za stworzenie tak pięknego filmu, ale ze względu na Kanganę Ranaut rozpiera mnie szczególna duma, bo od zawsze jej kibicowałam. Zagrała fenomenalnie.

Film oglądałam jak zaczarowana, nie chciałam by się kończył. Chciałam, by Rani jak najdłużej była na swoim miesiącu miodowym i wciąż odkrywała uroki życia, a ja razem z nią. Świetnym pomysłem były sceny retrospekcji, które powracały do związku Rani z Vijayem. Wspaniale skomponowały się one z sytuacjami, w jakich znalazła się główna bohaterka po odrzuceniu przez narzeczonego. Identyfikowałam się z wieloma odczuciami Rani (zarówno radosnymi jak i smutnymi).

sobota, 19 lipca 2014

59. Heroine

Rok: 2012
Scenariusz: Madhur Bhandarkar, Anuradha Tiwari, Manoj Tyagi, Niranjan Iyengar
Reżyseria: Madhur Bhandarkar
Produkcja: Ronnie Screwvala, Madhur Bhandarkar, Siddharth Roy Kapur
Muzyka: Salim-Sulaiman
Występują: Kareena Kapoor, Arjun Rampal, Randeep Hooda

„Heroine” miało wokół siebie wiele medialnego szumu. Zaczęło się od odsłonięcia pierwszego plakatu podczas festiwalu w Cannes w 2011 roku. Wtedy w filmie miała wystąpić Aishwarya Rai Bachchan, która zdążyła nakręcić kilka scen (po sieci krążyły zdjęcia z planu). Jednak Aishwarya zaszła w ciążę i nie pasowała już do wizji głównej bohaterki filmu. Zastąpiła ją Kareena Kapoor (która była pierwszym wyborem Madhura Bhandarkara i wcześniej odrzuciła rolę). Wymarzony projekt reżysera wreszcie doszedł do skutku. Film nie spotkał się z ciepłym przyjęciem przez krytyków, nie znalazł także licznej widowni. Zarzucano historii brak interesującego scenariusza i powtarzanie się Bhandarkara po jego poprzednich filmach (np. świat mody z „Fashion” zamieniony na świat filmu). Zdemaskowanie obłudy świata filmowego w „Heroine” nie wywołało zaskoczenia i nie zachwyciło. Jedynie Kareena była często chwalona za swój występ.

Madhur Bhandar i Kareena Kapoor na planie
Moim zdaniem rzeczywistość przemysłu filmowego w Bollywood przedstawiona w „Heroine” może wcale nie odbiegać od prawdy. Jest to tylko obraz wyolbrzymiony, zniekształcony i dość uproszczony. Oczywiście główna bohaterka, Mahi (Kapoor), jest rozchwiana psychicznie i nieszczęśliwie zakochana. Bo wielka diwa i aktorka musi mieć w swoim życiorysie jakieś dramatyczne rysy... inaczej nie byłoby wielkiej diwy. Obiektem jej uczuć jest kolega po fachu, Aryan (Rampal), teoretycznie w separacji, praktycznie wciąż jest przy żonie i dziecku. Na dodatek Mahi jest zazdrosna o sceny miłosne, jakie kręci z innymi aktorkami. Nie wyobrażam sobie Kareeny w prawdziwym życiu wbijającej tak na plan sceny łóżkowej Saifa. Z drugiej strony Kareena była ostatnio często widywana na planie u męża... ;) Także w filmie jest to wyolbrzymione do zazdrości, bo Mahi nie wyobraża sobie widzieć kogokolwiek innego obok Aryana, nawet na planie filmowym chce być tylko jego. W prawdziwym życiu Kareena też może mieć oko na Saifa, przesiadując na jego planach filmowych dla towarzystwa i kontrolować, czy nie wyprawia czegoś poza scenariuszem... ;)

środa, 16 lipca 2014

58. Boss

Rok: 2013
Scenariusz: Farhad - Sajid
Reżyseria: Anthony D'Souza
Produkcja: Ashwin Varde
Muzyka: Meet Bros Anjjan, P.A. Deepak, Chirantan Bhatt, Yo Yo Honey Singh
Występują: Akshay Kumar, Mithun Chakraborty, Ronit Roy, Shiv Pandit, Aditi Rao Hydari

„Boss” jest remake’iem filmu w języku malajalam „Pokkiri Raja”. Z reguły chętnie sięgam najpierw po oryginały, a później rozważam obejrzenie nowej wersji, ale tym razem zwiastun bollywoodzkiego remake’u tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłam od razu go zobaczyć!

Na początku filmu poznajemy Wielkiego Bossa (Danny Denzongpa), który przygarnia młodzieńca Suryę i nadaje mu imię Boss, gdy ten ratuje mu życie. Ojciec Suryi, prawy Satyakant (Mithun Chakaraborty), wyrzekł się syna po przykrym incydencie... Shiv (Shiv Pandit), brat Suryi, zakochuje się w Ankicie (Aditi Rao Hydari), siostrze niebezpiecznego policjanta Ayushmana (Ronit Roy), który nie zawaha się przed niczym, by życie siostry szło po myśli jego i zaprzyjaźnionego polityka. Tytułowy bohater (Akshay Kumar) będzie miał okazję spotkać się ze swoim ojcem po wielu latach i odbudować relację z rodziną... W jakich okolicznościach? Przekonajcie się już sami.

czwartek, 10 lipca 2014

57. The Dirty Picture

Ta recenzja wymaga drobnego komentarza ode mnie... Napisałam ją ze dwa lata temu z myślą o portalu filmowym, gdzie mogłaby zostać umieszczona. (Wysłałam ją i notkę o filmie „Jo Jeeta Wohi Sikandar”, która znalazła się na stronie koszmarnie zredagowana, z dopisanymi zdaniami, więc niech już może nikt nie tyka moich recenzji – tutaj link do wersji na blogu). Teraz dokopałam się do recenzji TDP i postanowiłam się nią podzielić. Chociaż prawdę mówiąc nieszczególnie mi się ona podoba i dzisiaj chyba znalazłabym w filmie więcej plusów. Mimo wszystko zapraszam do czytania. ^^

Rok: 2011
Reżyseria: Milan Luthria
Scenariusz: Rajat Aroraa
Produkcja: Ekta Kapoor, Shobha Kapoor
Muzyka: Vishal-Shekhar
Występują: Vidya Balan, Naseeruddin Shah, Emraan Hashmi, Tusshar Kapoor

Reshma (Vidya Balan) ma marzenie, by zostać aktorką. Na przesłuchaniu słyszy jednak, że nie ma w sobie nic przyciągającego. Słowa te odbijają się w jej głowie, jednak dziewczyna nie poddaje się. Zdeterminowana pojawia się na planie filmu, zachwyca producenta swoim seksownym tańcem i sceny z jej udziałem zostają nakręcone i dołączone do filmu. Niestety ambitny reżyser obrazu Abraham (Emraan Hashmi) nie jest zadowolony erotycznymi ujęciami z kobietą i nie chce, by jego film zawierał takie sceny. Zrządzenie losu sprawia, że do Reshmy zwraca się producent Selva Ganesh (Rajesh Sharma) gotowy zaoferować jej nowy projekt. Nadaje jej również nowe imię – Silk Smitha. Seksowna item girl odnosi ogromny sukces, filmy z jej udziałem są wielkimi hitami, a sama wplątuje się w romans ze swoim filmowym partnerem - starzejącym się gwiazdorem Suryakantem (Neseeruddin Shah).

Na etapie pierwszych plakatów do filmu i zwiastunów byłam bardzo podekscytowana i pozytywnie nastawiona. Chciałam wreszcie zobaczyć, gdy to główna bohaterka owija sobie wokół palca wszystkich mężczyzn i pokazuje prawdziwą, kobiecą siłę! A zwiastun zapowiadał właśnie taki spektakl. Fakt, że film luźno opiera się na biografii autentycznej południowej seks bomby jeszcze mocniej przemawiał „za”. Produkcję tę obejrzałam dwa razy i gdy nawet drugi seans nie ukazał mi filmu w nowym świetle, a wręcz utwierdził w pierwszych wnioskach, zdecydowałam się przelać w końcu swoje przemyślenia na klawiaturę.

wtorek, 1 lipca 2014

56. Wiersz o Katrinie Kaif

Niezbadane są wyroki weny twórczej... Któregoś dnia natchnęło mnie, by napisać jakiś rymowany wiersz. Tematycznie padło na Katrinę Kaif, bo ostatnia stałam się jakąś jej wielką miłośniczką. Wtedy chyba pojawiło się więcej informacji o filmie „Phantom” i od niego wyszedł cały pochwalny pean. :P Poza tym od zawsze marzyłam, by zrymować Kaif z Saif... :P Wiem, że moje zdolności poetyckie są znikome, jeśli w ogóle można o takowych mówić. Kilka wersów i rymów naprawdę mi się podoba, a część dopisałam trochę na siłę i w wielu miejscach w ogóle nie czuć rytmu, chociaż zachowałam równą liczbę sylab. No i treściowo bywa bez sensu... Ale co tam! Liczy się zabawa. :) Wstawiam całość do waszego wglądu. Enjoy!

Wiersz o Katrinie Kaif

„Phantom” najnowszym filmem Katriny Kaif
Zagra u jej boku nikt inny jak Saif
Kabir Khan na planie „action” zadudnił
Już po raz trzeci aktorkę zatrudnił
Pewnie był pod wrażeniem jej uroku
Doda do niego odrobinę mroku
Film będzie traktował o terroryzmie
Nie ma mowy o żadnym romantyzmie
Gdy Kat pokaże taneczne zdolności
Załagodzi to mordercze skłonności

sobota, 7 czerwca 2014

55. Taneczna playlista

Bez zbędnego wstępu przedstawiam listę bollywoodzkich piosenek, które w ostatnich miesiącach najczęściej grały w moim odtwarzaczu. Wstawiam w takiej kolejności: od tych, które spodobały mi się najwcześniej do tych najpóźniej. (Przynajmniej tak mi się wydaje. :D) Nie da się ukryć, że w moim zestawieniu znalazły się same szybkie piosenki. Po prostu taka muzyka najlepiej poprawia mi humor i dodaje energii. Stąd też taki tytuł notki. Enjoy!


Tytuł: Tooh
Film: Gori Tere Pyaar Mein
Muzyka: Vishal-Shekhar
Tekst: Anvita Dutt
Śpiewają: Mika Singh, Mamta Sharma
Nie mogę uwierzyć, że tak wielu gości Koffee With Karan (w sumie nie wiem czy tak wielu, wiem na pewno o dwojgu) wymieniało tę piosenkę jako najbardziej irytującą. Może w indyjskich radiach grali ją zbyt często. Ja się w niej natychmiast zakochałam, w jej soczystym bicie łączącym Zachód i Pendżab. Do tego super uzupełniające się wokale Miki Singha i Mamty Sharmy. No i tak świetnie nucić sobie pod nosem: All the boys go crazy when I shake that tooh tooh tooh... i wykonywać przy okazji odpowiednie ruchy. :D

wtorek, 6 maja 2014

54. Bol Bachchan

Rok: 2012
Scenariusz: Yunus Sajawal
Reżyseria: Rohit Shetty
Produkcja: Dhillin Mehta, Ajay Devgn
Występują: Abhishek Bachchan, Ajay Devgn, Asin, Prachi Desai, Asrani, Krishna Abhishek, Archana Puran Singh
Muszę przyznać, że na początku nie byłam zainteresowana tym filmem. Zwiastun „Bol Bachchan” nie wyglądał zbyt zachęcająco... Jednak jako widz jestem bardzo zmienna i kilka czynników skłoniło mnie w końcu do sięgnięcia po ten film. Przede wszystkim stęskniłam się za duetem reżysersko-aktorskim Rohit Shetty-Ajay Devgn, do którego mam wielką słabość. Rohit złamał mi serce tym, że na jeden film zerwał współpracę z Ajayem i podjął ją z Shahrukhem Khanem. Nic nadzwyczajnego, że reżyserzy nie trzymają się kurczowo jednej obsady, ale Rohit od początku kariery każdy swój film robi z Ajayem, więc było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Pomyślałam więc, że może warto dać szansę tej odrzuconej z początku produkcji, skoro tak brakuje mi ulubionego teamu. Dodatkową zachętą do seansu „Bol Bachchan” okazał się filmik z tańcem Abhisheka Bachchana przesłany przez znajomego. Zaśmiewam się do łez za każdym razem, gdy wracam do tej sceny!

czwartek, 24 kwietnia 2014

53. Love Aaj Kal

Rok: 2009
Scenariusz: Imtiaz Ali
Reżyseria: Imtiaz Ali
Produkcja: Saif Ali Khan, Dinesh Vijan
Muzyka: Pritam
Występują: Saif Ali Khan, Rishi Kapoor, Deepika Padukone, Giselli Monteiro
Sprezentowałam sobie ten film na mikołajki 2012 z myślą, żeby chociaż częściowo skompletować sobie filmy stworzone przez Imtiaza Alego i zrobić sobie jakiś miły, powtórkowy seans. Dopiero na zimę 2013 roku zebrałam się do niego, a rezultat jest taki, że film szalenie mi się spodobał, odkryłam go na nowo i jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, zanim przestanę chwalić zmysł reżyserski Imtiaza.

Mamy tutaj do czynienia z historią miłosną Meery (Padukone) i Jaia (Khan), która zaczyna się od ich... zerwania. Ich odmienne cele życiowe to główny powód ich rozstania: Meera wyjeżdża do Indii, by tam pracować przy restaurowaniu budynków, Jai natomiast zostaje w Anglii. Jednak to, co uderza nas od samego początku to fakt, że nie wyglądają na chętnych do rozłąki... Ich rozstaniu towarzyszy przyjęcie z pompą, którego świadkiem jest właściciel restauracji Veer Singh (Kapoor). Mężczyzna wyraźnie nie rozumie, dlaczego para młodych ludzi rezygnuje ze związku. Zachęca Jaia, by pożegnał Meerę na lotnisku i wtedy postanawia opowiedzieć mu własną historię...

Przenosimy się w czasie do Kalkuty, gdzie radosny Veer Singh (ponownie Khan) pomyka sobie na rowerku i zakochuje się w niewinnie wyglądającej Harleen (Monteiro). Nie śmiejcie się, bo praktycznie tak to wygląda! Sentymentalna podróż w czasie często przerywana jest powrotami do współczesnych czasów, gdzie słuchamy reakcji Jaia na romantyczne podchody dawnych kochanków...

niedziela, 2 marca 2014

52. Retro-wspominka

Przeglądając mój nieporządek w pokoju, trafiłam na prawdziwy rarytas: swój pamiętnik z 2009 roku. Pamiętnik to zbyt duże słowo, właściwie próba jego prowadzenia, którą przetrwałam dwa tygodnie. (To nie mój rekord, w podstawówce zdarzyło się nawet kilka miesięcy.) Ale dlaczego o tym wspominam? Opis jednego dnia całkiem dobrze pasuje do tematyki bloga.

14 lutego 2009 roku, sobota
(...) Poza tym pojechałam do centrum do Empiku, żeby sprawdzić ceny filmów i kupić sobie jakiś. Wybrałam „Salaam Namaste”. Gdy przeglądałam jeszcze gazety, to dojrzałam reklamę magazynu „Świat kobiety”, gdzie w prezencie był bollywoodzki film „Kiedy ją spotkałem”. Pobiegłam na dział filmowy, przeczytałam opis i kupiłam w końcu tę gazetę. Skoro nadarza się okazja, by zdobyć niedrogo kolejny indyjski hit, to czemu nie skorzystać? Koniecznie muszę poznać więcej pozycji z Bollywood. To naprawdę fascynujące i ciekawe kino. (...)
Totalnie mnie rozczulił ten fragment, zważając na to, że bardzo dobrze pamiętam ten mój romantyczny, samotny wypad w walentynki do Empiku. I dlatego, że to bardzo, bardzo zamierzchłe początki przygody z Bollywood, która trwa w najlepsze! (Są takie dni, w gruncie rzeczy niepozorne, które zapadają w pamięć najgłębiej.) Było dokładnie tak, jak napisałam. Nie wzięłam od razu tej gazety, tylko najpierw poszłam przeczytać opis z tyłu pudełka. Wydawało mi się, że wtedy brałam wszystko z Bolly, co mi w ręce wpadło, ale jednak opis filmu też był istotny! Idąc dalej tropem tego wpisu, pamiętam, że w tłusty czwartek obejrzałam „Salaam Namaste”. Byłam bardzo zadowolona z seansu i zaraz po nim poszłam objadać się pączkami. Oj, bardzo lubię przeglądać sobie w głowie takie wspomnienia. Oba filmy należą do moich ulubionych i myślę, że po tylu latach wciąż na to zasługują.

W ramach swojej obsesji liczenia, ile to czasu kocham się w kinie indyjskim, ile filmów obejrzałam, ile w poszczególnych językach, dodam, że swój „związek” z Bollywood liczę umownie od grudnia 2008 roku. Śmieję się, że jest to umowne, jak początkowe daty epok literackich. :P

Moja nieobecność na blogu wynikła z tego powodu, że usunęły mi się dwie gotowe recenzje filmowe. Bardzo mnie to zasmuciło... A to, co pisałam później (już na inne tematy), nie spełniało moich oczekiwań i ciągle usuwałam swoje słowa. Pomysł na ten wpis przyszedł niespodziewanie, chciałam podzielić się z wami tą retro-wspominką. ;)