czwartek, 28 sierpnia 2014

63. Aiyyaa - keep calm and smell Prithviraj

Rok: 2012
Scenariusz: Sachin Kundalkar
Reżyseria: Sachin Kundalkar
Produkcja: Anurag Kashyap, Guneet Monga
Muzyka: Amit Trivedi
Występują: Rani Mukherjee, Prithviraj

Dość długo omijałam „Aiyyaa”, sama nie wiem czemu. Może nie miałam ochoty oglądać aktora i bohatera z południ Indii w filmie Bollywood, a może zniechęciły mnie informacje, że sporo tu aluzji seksualnych. A może jakaś opatrzność nade mną czuwała i czekała, żeby podsunąć mi film w odpowiednim momencie. Taki moment nadszedł, bo w końcu włączyłam „Aiyyaa” - film szalenie mi się spodobał i natychmiast powędrował do kategorii „ulubione”. W tej kwestii jestem ostatnio dość wybredna, bo chociaż wiele produkcji przypada mi do gustu, to tylko nieliczne trafiają do elitarnej grupy tych najbardziej ulubionych. Do tej pory nie pisałam podtytułów przy nazwach filmów, bo żadne ciekawe nie przychodziły mi do głowy. Tym razem pomysł zjawił się prędko i on w głównej mierze zachęcił mnie do napisania całej recenzji.

Rani Mukherjee w teledysku Sava Dollar (Lavni)
Meenakshi (Rani Mukherjee) jest wielką miłośniczką Bollywood. Całą ścianę w swoim pokoju ma obklejoną zdjęciami ulubionych aktorów, a sama często marzy, że jest filmową heroiną w rodzaju Juhi Chawli, Madhuri Dixit czy Sridevi. Mama Meenakshi nie przestaje jednak szukać dla córki męża. Dziewczyna wkrótce zaczyna pracę w bibliotece i tam... wyczuwa swojego księcia z bajki, w którym z miejsca się zakochuje. Jego zapach tak bardzo ją pociąga, że podąży za nim wszędzie. Wybrankiem dziewczyny okazuje się tamilski artysta Surya (Prithviraj). Jednak co zrobić, jeśli Meenakshi ma już ustalony ślub z niewinnym Madhavem?

Szalona rodzinka Meenakshi to ewenement. Niewidoma babcia na wózku, która zdaje się wszystko dobrze widzieć, brat mający fioła na punkcie psów, ojciec otoczony setką dzwoniących telefonów. Do tego publiczny śmietnik umiejscowiony dokładnie obok domu dziewczyny. Nic dziwnego, że bohaterka woli uciekać do świata fantazji i napawać się aromatem swojego tamilskiego hiroła. Dodajmy do tego dziwną znajomą z pracy Meenakshi i motyw narkotykowego upojenia. Czego tutaj nie ma! Absurdalna otoczka jest stałym i słusznym elementem filmu. Bez niej ta historia nie miałaby prawa bytu. Nawiązania filmowe dodają produkcji magicznego klimatu i charakteru.

Podteksty seksualne okazały się ogromnym atutem filmu. Wystarczy wspomnieć sugestywną scenę na stacji, która nieźle mnie zszokowała i która ma pod sobą wszystkie komedie erotyczne dotychczas powstałe w Bolly. Do momentu obejrzenia filmu nie zdawałam sobie również sprawy, jak niegrzeczna jest piosenka „Dreamum Wakeupum”... Surya najpierw miesza w głowie Meenakshi swoim zapachem, za sprawą swojej atrakcyjnej fizjonomii szybko trafia do jej filmowych fantazji. Nasza bohaterka uczy się nawet tamilskiego, szczególnie interesuje ją tłumaczenie zdania „Zawsze miej rozpięty pierwszy guzik koszuli”. Dawno nie było tak odważnego, a jednocześnie ciepłego i zabawnego filmu osadzonego w indyjskich realiach.

Prithviraj i Rani Mukherjee w teledysku Aga Bai
To ciągłe chodzenie Meenakshi za Suryą i wąchanie robiło się czasami męczące... Scenariusz trochę za mocno rozciągnął w czasie ten wątek. Co niestety nieco osłabia pozytywne wrażenia po seansie. Ale pomysł ten był bardzo ciekawy, reżyser i tak dobrze go zrealizował. Rani zagrała wspaniale, stała się Meenakshi w każdym calu. I chyba nigdy nie wyglądała piękniej, chociaż ostatnio powtarzam to po każdym kolejnym filmie obejrzanym z nią. Na dodatek jak ona się poruszała! Super, że to właśnie Rani miała szansę zagrać tak zabawną i uroczą bohaterkę. (Szkoda, że film okazał się kompletną klapą w kinach, co jest bardzo niesprawiedliwe.) Prithviraj to mega ciacho i świetnie pasował do swojej roli. Przekrwione spojrzenie dodawało mu tylko czegoś seksownego. Wszyscy aktorzy w rolach drugoplanowych wypadli rewelacyjnie. Muzyka jest cudowna, jeden z najlepszych soundtracków od Amita Trivediego. Bardzo fajnie w akcję została wpleciona piosenka „Mahek Bhi”.

„Aiyyaa” to film szalony, zabawny, łączący jawę i sen, z ciekawymi bohaterami, intrygującym wątkiem romantycznym i sympatycznym zakończeniem. Dobry soundtrack, doskonałe choreografie klipów i aktorstwo na najwyższym poziomie to kolejna zachęta, by obejrzeć ten film. Serdecznie polecam! A jeśli już film widzieliście, to co sądzicie o klimacie absurdu, fantazji i podtekstach, o których pisałam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz