wtorek, 11 grudnia 2012

40. Jo Jeeta Wohi Sikandar

Rok: 1992
Reżyseria: Mansoor Khan
Produkcja: Nasir Hussain
Muzyka: Jatin-Lalit
Występują: Aamir Khan, Ayesha Jhulka, Mamik Singh, Deepak Tijori, Kulbhushan Kharbanda, Pooja Bedi
Akcja filmu rozgrywa się w malowniczym miasteczku na północy Indii. Miejsce to znane jest z wielu college’ów. Bogaci młodzieńcy uczą się z szkole Xavier czy bardzo prestiżowym Rajput. Natomiast dziewczęta z zamożnych rodzin uczą się w żeńskim college’u Queens, który współpracuje z Rajput. Dla najbiedniejszych pozostaje college Model. Uczniem tego ostatniego jest lekkoduch Sanju (Aamir Khan), który konsekwentnie nie zdaje egzaminów. Trzyma się on ze swoją paczką przyjaciół, do której należy podkochująca się w nim Anjali (Ayesha Jhulka). Zupełnym przeciwieństwem Sanjayalala jest jego starszy brat Ratan (Mamik Singh), który odnosi sportowe sukcesy i pracuje też w kafejce. Od lat rywalizuje on w międzyszkolnych zawodach z wyniosłym uczniem college’u Rajat – Shekharem (Deepak Tijori). Ojciec Ratana i Sanju, Ramlal (Kulbhushan Kharbanda) marzy, że starszy syn zdobędzie w końcu pierwsze miejsce w wyścigu kolarskim i przerwie pasmo zwycięstw Shekhara. W nowym roku szkolnym znów zaczynają się wielogodzinne treningi i rywalizacja pomiędzy dwoma uczniami. W międzyczasie w miasteczku pojawia się prawdziwa femme fatale – Devika (Pooja Bedi), która wzbudza zainteresowanie zarówno Sanju jak i Ratana… Wygląda na to, że inna rywalizacja odbędzie się na polu miłosnym…

Jest to już kolejny oldschool z Aamirem, który wyjątkowo mi się podoba. Muszę przyznać, że jest pewien szczególny powód, dla którego sięgnęłam po „Jo Jeeta Wohi Sikandar” – obraz ten zdobył nagrodę Filmfare dla najlepszego filmu. Zawsze z zainteresowaniem siadam do produkcji, które cieszyły się popularnością wśród indyjskiej publiczności i zdobywały ważne nagrody. Dzięki temu obserwuję, w jakich filmach gustował masowy widz na przestrzeni lat. „Jo Jeeta Wohi Sikandar” naprawdę mnie zachwyciło i rozumiem, dlaczego był kasowym sukcesem – dawno nie oglądałam produkcji z tak wielkim zainteresowaniem.
Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że film ma naprawdę autentyczny, młodzieżowy klimat i chociaż rozgrywa się w latach 90. bohaterowie nie robią wrażenia „przestarzałych”. W końcu we współczesnych szkołach nadal można spotkać przechwalających się typków, pracowitych uczniów czy tych zdolnych, ale leniwych. No i na pewno nieobce są szkolne miłości. Po tytule filmu (Kto wygrywa, jest zdobywcą) i kilku pierwszych scenach można domyślać się zakończenia, ale w żadnym razie nie umniejsza to przyjemności z seansu. Sportowe rozgrywki trzymały w napięciu do samego końca! Film porusza temat ambicji ojca, który liczy na zwycięstwo swojego dziecka, relacji pomiędzy braćmi, rywalizacji na różnych płaszczyznach czy oszustwa, by lepiej wypaść w oczach dziewczyny. Sanju ucieka się do tego ostatniego, by zdobyć względy pięknej koleżanki. Tym samym nie widzi zakochanej w nim Anjali, ale to jasne, że w końcu się opamięta. Absolutnie urocze są sceny ukazujące przyjaźń i zażyłość Sanju i Ratana w dzieciństwie, aż ma się ochotę własne rodzeństwo przytulić do serca.

Zdjęcia i scenografia filmu bardzo mi przypadły do gustu. Jest piękna przyroda, lasy, w których trenują rowerzyści, ale także miasteczko wraz z jego wąskimi, zakurzonymi uliczkami i lokalnymi sklepami. Muzyka też jest znakomita i od razu wpada w ucho. Nie ma się co dziwić, kompozytorami są bracia Jatin-Lalit, którzy w swoim portfolio mają muzykę do takich tytułów jak „Dilwale Dulhania Le Jayenge”, „Kuch Kuch Hota Hai”, „Fanaa”. Z piosenek do „Jo Jeeta Wohi Sikandar” najbardziej podoba mi się Yahaan Ke Hum Sikander wraz z sympatycznym teledyskiem, od którego bije prawdziwa pogoda ducha i siła przyjaźni. Nie mogę zapomnieć też o prawdziwym klasyku – Pehla Nasha – opowiadającym o odurzeniu pierwszą miłością. Teledysk też jest absolutnie kultowy: to pierwsza choreografia Farah Khan, klip jest również jednym z pierwszych, który wykorzystał motyw slow motion i zwiększył popularność kręcenia teledysków tą techniką. Na uznanie zasługują również piosenka i teledysk do Shehar Ki Pariyon, gdzie do słowno-tanecznego pojedynku stają obie płcie.

Jak nie lubię Aamira i jego współczesnego wizerunku wrażliwego perfekcjonisty, tak zdecydowanie przekonuje mnie on w swoim młodym wcieleniu. Jest pełen uroku i idealnie wchodzi w rolę wyluzowanego Sanjaya, ale też tego gorszego syna… Ayesha Jhulka nie jest najpopularniejszą aktorką [w kręgu polskich fanów Bollywood], ale ma na swoim koncie wiele hitów z lat 90, w tym właśnie JJWS. Jej bohaterka Anjali jest miłą dziewczyną, na której Sanju zawsze mógł polegać, w każdych, nawet najgorszych chwilach. Mało tego była zdolna w niekonwencjonalnej dla dziewczyny dziedzinie, bo pracowała w warsztacie – naprawiała samochody i serwisowała również rower Ratana! Była bardzo sympatyczna w swojej roli i będę polować na kolejne oldschoole z jej udziałem. Mamik Singh debiutował rolą Ratana w Bollywood i był naprawdę świetny. Przekonał mnie jako zdolny, starszy brat, ale miał też wiele uroczych scen w stanie zakochania, gdy w pobliżu pojawiała się Kalpana – jego obiekt westchnień (w tej roli również debiutująca Kiran Zaveri). Deepak Tijoti, jako czołowy drugoplanowy aktor lat 90, wywiązał się ze swojej negatywnej roli na 100 procent. Pooja Bedi również dobrze zagrała i chociaż w opiniach innych nie widzę słów uznania dla jej urody, ja uważam, że jej wygląd był dobrze dopasowany do roli i to zdecydowanie na plus. Nie każda aktorka nadawałaby się do sportretowania charakteru Deviki. Kulbhushan Kharbanda pozostawał raczej w cieniu młodszych aktorów, ale też dobrze odegrał swoje sceny. Na deser zostawiam wzmiankę o Imranie Khanie, który zagrał małego Aamira! Słodki z niego dzieciaczek, to trzeba przyznać.

Mój zachwyt nad „Jo Jeeta Wohi Siknadar” utemperował fakt, iż jest to remake amerykańskiego filmu z 1979 roku „Breaking Away”. Dlatego też zamiast maksymalnej daję ocenę punkt niżej. Uważam jednak, że jest to jeden z lepszych filmów z lat 90, jaki do tej pory obejrzałam, świetnie napisany i zagrany, z prawdziwymi bohaterami, z miłą dla ucha muzyką, rewelacyjnymi zdjęciami i klimatyczną, realistyczną scenografią. Nie tylko dla fanów młodego Aamira i stylistyki lat 90.
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz