sobota, 19 lipca 2014

59. Heroine

Rok: 2012
Scenariusz: Madhur Bhandarkar, Anuradha Tiwari, Manoj Tyagi, Niranjan Iyengar
Reżyseria: Madhur Bhandarkar
Produkcja: Ronnie Screwvala, Madhur Bhandarkar, Siddharth Roy Kapur
Muzyka: Salim-Sulaiman
Występują: Kareena Kapoor, Arjun Rampal, Randeep Hooda

„Heroine” miało wokół siebie wiele medialnego szumu. Zaczęło się od odsłonięcia pierwszego plakatu podczas festiwalu w Cannes w 2011 roku. Wtedy w filmie miała wystąpić Aishwarya Rai Bachchan, która zdążyła nakręcić kilka scen (po sieci krążyły zdjęcia z planu). Jednak Aishwarya zaszła w ciążę i nie pasowała już do wizji głównej bohaterki filmu. Zastąpiła ją Kareena Kapoor (która była pierwszym wyborem Madhura Bhandarkara i wcześniej odrzuciła rolę). Wymarzony projekt reżysera wreszcie doszedł do skutku. Film nie spotkał się z ciepłym przyjęciem przez krytyków, nie znalazł także licznej widowni. Zarzucano historii brak interesującego scenariusza i powtarzanie się Bhandarkara po jego poprzednich filmach (np. świat mody z „Fashion” zamieniony na świat filmu). Zdemaskowanie obłudy świata filmowego w „Heroine” nie wywołało zaskoczenia i nie zachwyciło. Jedynie Kareena była często chwalona za swój występ.

Madhur Bhandar i Kareena Kapoor na planie
Moim zdaniem rzeczywistość przemysłu filmowego w Bollywood przedstawiona w „Heroine” może wcale nie odbiegać od prawdy. Jest to tylko obraz wyolbrzymiony, zniekształcony i dość uproszczony. Oczywiście główna bohaterka, Mahi (Kapoor), jest rozchwiana psychicznie i nieszczęśliwie zakochana. Bo wielka diwa i aktorka musi mieć w swoim życiorysie jakieś dramatyczne rysy... inaczej nie byłoby wielkiej diwy. Obiektem jej uczuć jest kolega po fachu, Aryan (Rampal), teoretycznie w separacji, praktycznie wciąż jest przy żonie i dziecku. Na dodatek Mahi jest zazdrosna o sceny miłosne, jakie kręci z innymi aktorkami. Nie wyobrażam sobie Kareeny w prawdziwym życiu wbijającej tak na plan sceny łóżkowej Saifa. Z drugiej strony Kareena była ostatnio często widywana na planie u męża... ;) Także w filmie jest to wyolbrzymione do zazdrości, bo Mahi nie wyobraża sobie widzieć kogokolwiek innego obok Aryana, nawet na planie filmowym chce być tylko jego. W prawdziwym życiu Kareena też może mieć oko na Saifa, przesiadując na jego planach filmowych dla towarzystwa i kontrolować, czy nie wyprawia czegoś poza scenariuszem... ;)

Kareena Kappor jako Mahi Arora
Wytyka się „Heroine”, że jest bardzo podobny do filmu „Fashion”, co uważam za przesadę. Droga, jaką przechodzą obie bohaterki, jest zupełnie różna. Prędzej pobrzmiewa tu echo „Page 3”, jako że film ten również przybliżał świat celebrytów. Szczególnie skojarzyły mi się sceny na imprezach (obmawianie na prawo i lewo, dwulicowość) i pogrzeb... I tutaj też odniosę się do prawdziwego świata: czy pogrzeby znanych aktorów też nie są niekiedy farsą? Gwiazdy oczywiście wyrażają smutek z powodu odejścia artysty, ale nie zawsze pojawiają się na pogrzebie, a może dla niejednej zapomnianej aktoreczki pojawienie się na nim jest PR-owym chwytem. W rzeczywistości pewnie nie wszyscy się kochają, a podejrzewam, że rywalizacja pomiędzy nowymi aktorkami jest spora (pomimo newsów o wspierających i chwalących się nawzajem gwiazdach).

Mahi znajduje się w końcu w takim momencie swojej kariery, że młodsze koleżanki zabierają jej sprzed nosa wszelkie role. Ratunkiem na zarobek i zachowanie się w pamięci widzów jest pojawianie się na bankietach, występy w reklamach, ewentualnie role w niskobudżetowych filmach. Czy aktorki w prawdziwym życiu nie mają dokładnie tak samo? Ostatnia, desperacka próba Mahi, by zwrócić na siebie uwagę mediów jest dość nieprawdopodobna. No ale film też musi trochę podrasować rzeczywistość, nawet tę filmową, i dodać tę odrobinę skandalu.

Ujęcie z mojej ulubionej sceny
Podobała mi się postać sekretarza/menedżera Mahi, Rashida Bhaia, granego przez Govinda Namdeva. Moją ulubioną sceną jest ta, gdy zmarnowana aktorka siedzi z papierosem i szklaneczką, bez perspektyw na dalszą karierę. Rashid proponuje jej kilka projektów, na które ona się zgadza, czymkolwiek by one nie były. Rashid jest nie tylko jej sekretarzem, ale też opiekunem i nie czuje się dobrze, widząc jak jego pracodawczyni spada na dno.

Kareena Kapoor zagrała świetnie. Wciąż tkwi we mnie ciekawość, jak z rolą poradziłaby sobie Aishwarya, ale Kareena wypadła rewelacyjnie. Lubię, gdy jest tak poniewierana psychicznie w filmach, bo wtedy pokazuje, że naprawdę ma talent. Arjun Rampal wzbudza we mnie mieszane uczucia. Tutaj był przeciętny, nie dał z siebie stu procent. Randeep Hooda jako krykiecista, który wnosi odrobinę światła do życia Mahi, wypadł bardzo dobrze. Stworzył z Kareeną sympatyczny duet (chodzi mi o początki ich znajomości). Plejadzie barwnych drugoplanowych postaci i grających je aktorom też należą się słowa uznania: Ranvir Shorey, Shahana Goswami, Divya Dutta, Lilette Dubey, Mugdha Godse, Sanjay Suri, Pallavi Sharda – wszyscy wypadli wspaniale w swoich rolach.

Mahi i Angad Paul (Randeep Hooda)
Muzyka wpada w ucho i często do niej wracam. W rytmie energetycznego „Halkat Jawani” na ekranie pląsa Kareena i wychodzi jej to całkiem zgrabnie. „Main Heroine Hoon”, które pojawia się na początku filmu, ma drapieżne zacięcie dzięki wokalowi Aditi Singh Sharmy i wprowadza nas w świat blichtru i błysku fleszy. „Tujhpe Fida” nie pojawia się w filmie, ale piosenka ma fajny klimat podobny do innych kawałków duetu Salim-Sulaiman. Nawet „Khwaishein” śpiewane przez Shreyę Ghoshal podoba mi się, przede wszystkim dzięki ciekawej kompozycji.

Jeśli nie widzieliście „Heroine”, bo zniechęciły was negatywne opinie, proponuję byście dali szansę temu filmowi. A nawet jeśli już go oglądaliście, to może skusicie się na powtórkę i odkryjecie go na nowo? Dla mnie okazał się on bardzo miłym zaskoczeniem, a też nie byłam przekonana do pomysłu zdemaskowania filmowego światka przez Bhandarkara. Film jednak skłonił mnie do kilku refleksji i ciekawie się go teraz opisywało. Nie był to seans łatwy i przyjemny, klimat filmu jest przytłaczający, ale myślę, że warto go obejrzeć.

PS W ramach ciekawostki napiszę wam o piosence Taylor SwiftThe Lucky One, której tekst kojarzy mi się z fabułą filmu „Heroine”. Myślę, że można w nim znaleźć kilka odniesień do sytuacji w filmie (chociaż nie są one dosłowne).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz